"Chcę pokazać się z nowej strony"
Małgorzata Kożuchowska udowadnia, że pomimo sukcesu warto wyznaczać sobie kolejne cele i do nich dążyć. W wywiadzie dla światseriali.pl aktorka opowiada o swoich pragnieniach, ambicjach oraz bohaterkach, w które wciela się na ekranie.
Małgorzata Kożuchowska to aktorka wszechstronna. Jej zawodowa działalność nie ogranicza się wyłącznie do występów w serialach. Mało kto wie, ale to teatr dla artystki jest "drugim miejscem po domu". Grała u samego Krystiana Lupy czy Krzysztofa Warlikowskiego.
Oprócz tego występuje w filmach (także i tu padną wielkie nazwiska: Krauze, Machulski, Falk, Piekorz, Wereśniak), a nawet śpiewa. W 2006 roku wydała debiutancki album "W futrze", do którego napisała również teksty.
Jej głos doskonale znany jest także najmłodszej publiczności - aktorka dubbingowała między innymi bohaterów filmów "Potwory i spółka" czy "Madagaskar". Jednak największemu gronu widzów znana jest z roli serialowej Hanki Mostowiak ("M jak miłość"). Ostatnio oglądamy ją również jako inspektor Paulinę Barską w serialu "Nowa".
My zapytaliśmy aktorkę o wszystko: seriale, filmy, a nawet teatr.
Światseriali.pl: Od niedawna oglądamy panią w serialu "Nowa". Widzowie dopiero poznają Paulinę Barską, a pani?
Małgorzata Kożuchowska:- Dziś spotykamy się podczas zdjęć do 10. odcinka serialu, do końca pozostały już tylko 3 - więc śmiało mogę powiedzieć, że nie tylko inspektor Barską dobrze poznałam, ale nawet zdążyłam się już z nią zaprzyjaźnić.
- Ta bohaterka diametralnie różni się od tych wszystkich postaci, które grałam dotychczas w telewizji. A to dla mnie jako aktorki jest bardzo ciekawe i ważne - taka możliwość pokazywania się z coraz to nowej strony. I tak naprawdę najbardziej w "Nowej" podobają mi się te odcinki, w których Barska bierze czynny udział w akcji. Co prawda te sceny w biurze, na komendzie, gdzie team rozwiązuje koncepcyjne zagadki też są ciekawe , jednak o wiele ciekawsze są sceny z bronią i pościgi za przestępcami.
A jak to było z tą bronią? Miała pani specjalne szkolenie przygotowujące do tych scen?
- Dotychczas nie miałam takich doświadczeń, nie grałam nigdy scen z bronią, więc takie szkolenie było niezbędne. I muszę powiedzieć, że te ćwiczenia były bardzo ciekawe, a prowadzili je antyterroryści. Na strzelnicy dostaliśmy prawdziwą broń z ostrą amunicją. Strzelaliśmy do tarczy, uczyliśmy się jak broń załadować, jak szybko wkładać i wyjmować z kabury. Było to ciekawe, jednak pistolet traktuję wyłącznie jako rekwizyt serialowy.
Jaka jest naprawdę inspektor Barska?
- To niezwykle zdecydowana i konkretna osoba. Musi budzić szacunek i respekt wśród podwładnych. Ten szacunek, a nawet i może autorytet zyskała dzięki swojemu profesjonalizmowi i ciężkiej pracy. W końcu kieruje grupą ludzi i to na niej spoczywa odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Niejednokrotnie są to decyzje, które bezpośrednio wpływają na zdrowie i życie nie tylko jej współpracowników , ale także zwykłych obywateli. Jej podwładni wiedz, że mogą na nią liczyć.
Pierwszoplanowymi postaciami w "Nowej" są młoda stażystka Ada Mielcarz i komisarz Maciej Wolski. Ten ostatni nie daje Adzie taryfy ulgowej, a jakie relacje panują na linii Barska-Mielcarz?
- Priorytetową relacją jest relacja zawodowa , przełożona-podwładny. Chociaż Barska daje Adzie duży margines zaufania. Może wynika to trochę z sentymentalnych pobudek - bo w tej młodej stażystce dostrzega siebie samą sprzed 10 lat - czyli swoich początków pracy w policji. A te początki w policji dla kobiety nie są łatwe - tym bardziej jeśli za partnera ma się takiego policjanta jak Wolski - który Adzie niczego nie ułatwia.
- Jednak patrząc na to z drugiej strony - to stawianie poprzeczki wysoko - zarówno przez Barską, jak i Wolskiego wpływa na Adę bardzo mobilizująco i do głosu dochodzą jej, czasami skrywane ambicje. Praca w policji to taka praca, w której nie ma taryfy ulgowej. Człowiek nie jest nieomylny i popełnia błędy, ale błędy w policji muszą się zdarzać bardzo rzadko.
Niedawno do teamu "Nowej" dołączył policyjny negocjator Andrzej Radwan, grany przez Szymona Bobrowskiego, który dostarcza zarówno Barskiej, jak i Wolskiemu sporo emocji. Chociaż dla każdego zupełnie innych...
- Postać Andrzeja Radwana wprowadza pewien element rywalizacji, a kiedy taki element się pojawia, robi się ciekawie. Czasami nawet bardzo ciekawie. Radwan jako negocjator policji wchodzi na teren Barskiej i Wolskiego - jak ktoś, kto ma im nieść pomoc i ratować w trudnych sytuacjach. Barska podchodzi do tej sytuacji z wyrozumiałością i ze zrozumieniem.
- Jej profesjonalizm, każe odrzucić pobudki ambicjonalne. Wolski ma z tym dużo większy problem, w końcu jakiś obcy pojawia się na "jego podwórku" i zaczyna rządzić. A to prowadzi często do konfliktów na linii Radwan-Wolski. Poza tym Barska patrzy na Radwana nie tylko z perspektywy zawodowej, nie ukrywa, że przystojny negocjator jej się podoba. Liczę, że to co się między Barską a Radwanem wydarzyło do tej pory, to tylko preludium do czegoś więcej. Myślę, że jakaś mieszanka wybuchowa z tego powstanie.
Wiemy już, że w "Nowej" będzie bardzo ciekawie. Interesująco jednak zrobiło się także w życiu kolejnej pani bohaterki - Hanki z "M jak miłość". Czy zdrada Marka bardzo zaważy na ich związku, konsekwencje będą nieodwracalne?
- Takie rzeczy nigdy nie dzieję się bezkarnie, bez konsekwencji. Zarówno dla Hanki i Marka, jak i dla ich dzieci, a także dla teściów. Nie wiem czy konsekwencje będą nieodwracalne, jednak to wydarzenia na zawsze między nimi pozostanie. Zdradę można próbować wybaczyć, ale zapomnieć jest bardzo trudno. Może to się okazać nawet niemożliwe.
A czy zdrada może kiedykolwiek przynieść jakieś pozytywne efekty?
- Zdrada sama w sobie jest złem w czystej postaci i wyrządza obu stronom straszną krzywdę. Nie każdy ma w sobie tyle wiary i siły, żeby się z tego podnieść, pozbierać, wybaczyć. A nawet jeśli potrafi wybaczyć, to nie potrafi zapomnieć. Życie z takim obciążeniem i umiejętność obdarzenia tego, który zdradził na nowo zaufaniem jest niezwykle trudne. Trzeba mieć w sobie wiele życiowej mądrości, żeby tego dokonać.
Hanka taką mądrość w sobie ma?
- Hanka ma dużo mądrości życiowej. Sama wychowała się bez rodziców i musiała szybko dać sobie radę w trudnych okolicznościach. Była adoptowana, potem przez tę rodzinę odrzucona. To są traumatyczne przeżycia, szczególnie dla dziecka. Jednak mimo tych wszystkich życiowych zawirowań i upadków Hanka ma w sobie ogromną siłę do walki z przeciwnościami losu.
Z drugiej jednak strony jest też bardzo dumna i zna swoją wartość . Zdrada Marka bardzo ją dotknęła, skrzywdziła i głęboko zraniła. Tu nie wystarczy zwykłe Marka "przepraszam" i przyznanie się do winy. Tu jest potrzebny czas, a także upór i konsekwencja Marka. On musi Hankę przekonać, że jego skrucha i żal za grzechy są prawdziwe i trwałe.
Jakie cechy ceni pani u Hanki najbardziej?
- Podoba mi się jej ambicja, zarówno życiowa jak i zawodowa. A także to, że jest osobą, która cały czas czegoś od życia chce, ma siłę do działania. Ja podziwiam takie kobiety, naprawdę. Osobiście tak nie potrafię - może za dużo pracuję, oddaje się pracy bez reszty. A Hanka pracuje, studiuje, zajmuje się domem i wychowywaniem trójki dzieci. Ciężko o takie ideały w życiu, chociaż się zdarzają.
- Pamiętam moją mamę, która też ciężko pracowała, a jednak zawsze z rodzeństwem mieliśmy obiad w domu, zapakowane śniadanie do szkoły, a do śniadania zawsze jakiś owoc. Zdobycie w tamtych czasach owocowych rarytasów było bardzo trudne. Po za tym mama szyła nam ubrania, robiła nam na drutach getry i wiele innych rzeczy - bo pomysłów w wymyślaniu nam nie brakowało.
Właściwie wszystko szyła mi mama, nawet sukienka na studniówkę, w której potem zdawałam egzaminy do szkoły teatralnej wyszła spod ręki mojej mamy.
Wracając do Hanki - czasami dorabia się jej taką metkę wyidealizowania, przerysowania, niedoścignionego, nierealnego ideału. Jednak takie kobiety w realnym życiu istnieją i radzą sobie z o wiele większymi trudnościami niż Hanka. Dla mnie są prawdziwymi bohaterkami.
A miała pani kiedykolwiek dość Hanki?
- Ze dwa razy tak się zdarzyło (śmiech). A tak na poważnie, miałam momenty znudzenia tą postacią- szczególnie wtedy, kiedy w życiu Hanki nic ciekawego się nie działo. Dzwoniłam wtedy do scenarzystów i prosiłam - wymyślcie coś, niech się coś wydarzy, coś ciekawego zadzieje. No i się działo coś, co przewracało całe życie mojej bohaterki do góry nogami. Lubię takie zwroty sytuacji. Jest to niezbędne, kiedy jedną postać gra się przez wiele lat.
Telewizja i seriale to jedna sprawa, ale życie zawodowe wypełnia pani także, a może przede wszystkim praca w teatrze. Powiedziała pani kiedyś, że teatr to drugie miejsce po domu.
- Tak, to prawda. Teatr to miejsce, w którym czuje się bezpiecznie, jest moim oswojonym miejscem. Kiedy myślałam o sobie jako o aktorce, to wyobrażałam sobie siebie tylko i wyłącznie jako aktorkę teatralną. Świat filmu i telewizji wydawał mi się taki odległy i nieosiągalny. Dopiero w szkole teatralnej to myślenie trochę mi się zmieniło.
Ale teatr to nie tylko miejsce pracy, to spotkania z niesamowitymi ludźmi - reżyserami, kolegami-aktorami. Tutaj rodzą się niezwykłe relacje międzyludzkie. Bardzo mi odpowiada taki rodzaj pracy, jak w teatrze - czujność na siebie, empatia, takie wspólne dochodzenie do końcowego efektu. Poza tym w tym dzisiejszym świecie, gdzie wszystko bardzo szybko się dzieje, na nic nie ma czasu, a teatr jest taką ostoją spokoju.
Tych zawodowych działań ma pani bardzo dużo, więc o satysfakcję i spełnienie zapewne nie jest trudno. Jednak, czy jest coś za czym zawodowo pani tęskni?
- Pewne poczucie niespełnienia ciągle we mnie jest. Gdyby go nie było - co by mnie napędzało do kolejnych wyrzeczeń i wysiłków? Tęsknoty zawodowe oczywiście mam. Tęsknię za dużą, mocną, prawdziwą, ważną rolą kobiecą w filmie. Tego mi brakuje. Teatr dał mi już pewne spełnienie, satysfakcję oraz możliwość obcowania ze wspaniałymi ludźmi - reżyserami, aktorami. Obserwowanie ich w pracy jest dla mnie niezwykle cenne. Uważam się za szczęściarę, że mam taką możliwość. I tego właśnie trochę brakuje w tej mojej drodze filmowej. Będę zaklinała rzeczywistość.
Z Małgorzatą Kożuchowską rozmawiała Emilia Chmielińska.