Chcę nagrać płytę!
Justyna Schneider, studentka czwartego roku PWST w Krakowie, wciela się w postać głównej bohaterki Ady Mielcarz w serialu "Nowa" w TVP 2. Kim jest młodziutka aktorka i jak widzi swoją przyszłość?
- Urodziłaś się pod szczęśliwą gwiazdą?!
- Kiedyś żyłam w przekonaniu, że brakuje mi szczęścia. Okazuje się jednak, że los się do mnie uśmiecha. Rok 2010 tak dobrze się zaczął. Ciekawe, jak się skończy… Oby jak najlepiej!
- Skąd wziął się u Ciebie pomysł na zawód aktorki?
- Pomysł, aby zostać aktorką, zrodził się w podstawówce dzięki polonistce, która potrafiła pięknie recytować wiersze. Podziwiałam ją, robiło to na mnie wielkie wrażenie, dziwiłam się, że tak można!
Rodzina zdecydowanie bardziej skłania się ku muzyce. Odkąd pamiętam, wspólnie śpiewaliśmy i graliśmy. Niestety, z czasem każdy poszedł w swoją stronę. Tylko ja i moja siostra Joanna Kulig) postanowiłyśmy zostać aktorkami. Obie jesteśmy po liceum muzycznym. Ukończyłyśmy klasę o profilu śpiew solowy.
- Czy za jakiś czas na rynku muzycznym pojawi się Twoja płyta?
- Jak się wszystko dobrze ułoży, to kto wie? To moje marzenie. Liczę, że kiedyś je zrealizuję. Do tej pory udawało mi się spełniać plany - zagrałam w teatrze, następnie pojawiłam się na scenie w jednej sztuce z siostrą, a teraz występuję w pierwszoplanowej roli w serialu.
- Jak opisałabyś swoją bohaterkę z serialu "Nowa"?
- Ada Mielcarz, w którą się wcielam, to młoda i ambitna aspirantka. Prosto po szkole policyjnej dostała się na staż do Komendy Stołecznej w Warszawie. Chce jak najlepiej wykonywać swój zawód, który ją fascynuje. Jest świadoma własnych celów, dlatego wytrwale do nich dąży. Bywa wrażliwa, ale za wszelką cenę stara się ukryć tę cechę.
- Drobna kobieta w brutalnym świecie otoczona głównie przez mężczyzn pewnie wywołuje mieszane uczucia…
- Zgadza się. Warunki, w jakich przychodzi pracować mojej bohaterce, są - mówiąc delikatnie - dosyć nieprzyjazne. Stale musi coś udowadniać i walczyć o siebie. Co gorsza, serialowy partner Maciek Wolski (Marcin Bosak) nie ułatwia sprawy. Ciągle poprawia, wytyka błędy, czeka na potknięcia. Próbuje udowodnić Adzie, że nie nadaje się do pracy w policji.
- Ciekawe, jak dostałaś tę rolę?
- Standardowo. Czyli przez casting. Po nim wszystko potoczyło się całkiem sprawnie i szybko. Zadzwonił telefon, po którym spotkałam się z reżyserem Tomaszem Szafrańskim i producentką Violą Zaorską. Dostałam propozycję, którą natychmiast i z wielką radością przyjęłam. Wróciłam do Krakowa, gdzie mieszkam, spakowałam walizkę, by na drugi dzień pojawić się w Warszawie gotowa do prób i zdjęć.
- Domyślam się, że przeprowadziłaś się do stolicy?
- Tylko na pewien czas. Pochodzę z Muszynki koło Krynicy Zdrój, więc krakowianką nie jestem. W Krakowie mieszkam od 10 lat. Lubię to miasto. Dobrze się w nim czuję. Znacznie lepiej niż w Warszawie, gdzie miałam okazję pomieszkiwać przy okazji pracy nad spektaklami - w "Grubych rybach" w Teatrze Polonia i w "Wassie Żelaznowej" w Och-Teatrze. Gram zresztą nadal w tych sztukach. Sprawia mi to wielką przyjemność i daje satysfakcję zawodową.
- Potrafisz posługiwać się bronią?
- Razem z innymi aktorami, którzy grają policjantów, odbyliśmy kurs z obchodzenia się bronią palną i rutynowych zachowań policyjnych. Nauczyłam się i nadal uczę profesjonalnego posługiwania pistoletem. Na planie używamy, oczywiście, nienaładowanej broni.
Poza tym współpracuje z nami kaskader, który służy pomocą w scenach tego wymagających, czyli niebezpiecznych dla aktorów. Instruuje i pokazuje, jak wykonywać prawidłowo rutynowe działania policyjne, aby były technicznie wiarygodne i jednocześnie bezpieczne.
- Czyli gdybyś znalazła się w niebezpiecznej sytuacji, potrafiłabyś się w niej zachować?
- Myślę, że z tym mogłoby być różnie. Co innego granie, a co innego prawdziwe życie. Ale rzeczywiście - zdobyłam kilka nowych umiejętności. Na co dzień jednak nie biegam z bronią ani nie wykręcam nikomu rąk (śmiech).
- Dzięki serialowi masz szansę wypłynąć na szerokie wody telewizji…
- Rola Ady to moja pierwsza tak poważna praca w telewizji. Wcześniej nie miałam za dużo okazji, aby pokazać się w kinie czy na małym ekranie. Jestem obecnie na czwartym roku szkoły teatralnej w Krakowie. Wystąpiłam co prawda w kilku off-owych produkcjach filmowych, lecz niewiele można było o nich usłyszeć. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.