"Zachowaj spokój": Polscy rodzice chcą inwigilować własne dzieci
Od piątku na platformie Netflix widzowie mają okazję oglądać kolejną już polską ekranizację powieści Harlana Cobena, serial "Zachowaj spokój". Inspirując się fabułą tej produkcji, streamingowy gigant zlecił badanie, w którym zapytano rodziców w Polsce, czy zainstalowaliby w telefonach swoich dorastających dzieci aplikację monitorującą. Badanie zachęcało też do refleksji nad tym, gdzie są granice zaufania i prywatności w relacji między rodzicami a ich nastoletnimi dziećmi.
W jednej z pierwszych scen serialu "Zachowaj spokój" Anna Barczyk (w tej roli Magdalena Boczarska) po kryjomu instaluje w telefonie swojego nastoletniego syna "szpiega", czyli aplikację pozwalającą śledzić zawartość urządzenia i przychodzące wiadomości. Tłumaczy to tym, że chłopak w ostatnim czasie dziwnie się zachowuje, do tego boi się o jego bezpieczeństwo, bo niedawno w zagadkowych okolicznościach zmarł jego najlepszy przyjaciel. Decyzję Anny krytycznie ocenia jej mąż i przyjaciele, którzy się o tym dowiadują. Wszyscy oni twierdzą, że nastolatek ma prawo do prywatności i tajemnic, których nie zdradza rodzicom.
W serialu Anna jest więc w swoim podejściu do kontrolowania dziecka odosobniona. W realnym życiu spotkałaby się z większym zrozumieniem. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Kantar na zlecenie Netfliksa. Wzięło w nim udział 508 rodziców nastolatków. Większość stwierdziła, że dzieci mają prawo do swoich tajemnic, ale równocześnie przyznała, że wymaga od swoich pociech, aby informowały o tym, gdzie są i zawsze odbierały telefon. Jednak ponad jednej trzeciej badanych rodziców (36 proc.) taka wiedza nie wystarcza. Ta grupa przyznała, że chce kontrolować to gdzie są nastolatki i co w danym momencie robią.
Te wnioski skłoniły do dalszych dociekań i postawienia pytania, czy rodzice byliby skłonni zainstalować w telefonach swoich dzieci aplikacje monitorujące. Prawie połowa badanych (47 proc.) wyznała, że byłaby skłonna sięgnąć po taką formę kontroli, motywując to troską o bezpieczeństwo pociechy. Jedynie 7 proc. pytanych kategorycznie odmówiłoby takich praktyk, wskazując, że narusza to prawo do prywatności ich dzieci i podważa zaufanie do nich.
Ankieterzy zapytali też badanych, co sądzą o pomyśle kontroli obustronnej, która zakłada, że dzieci też mają wgląd w to, gdzie są i co robią ich rodzice. Tu gotowość badanych do takiej wymiany informacji jest już mniejsza. Zaledwie 37 proc. tych rodziców, którzy chcieli szpiegować telefon dziecka, zgodziłoby się na to, żeby dziecko miało dostęp do danych w ich telefonie. Prawie tyle samo (32 proc.) nie zgodziłoby się na to, bo taka sytuacja byłaby niekomfortowa.
"Odpowiedzi udzielone w tym badaniu świadczą o tym, że kwestia bezpieczeństwa dzieci budzi w rodzicach wiele dylematów. Choć rodzice nastolatków deklarują, iż ufają swoim dzieciom, to jednak wciąż chcieliby mieć nad nimi kontrolę" - komentuje wyniki badania Michalina Kulczykowska, psycholożka z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Zwraca jednocześnie uwagę, że rodzice są coraz bardziej świadomi tego, że fundamentem do budowania zaufania i dobrych relacji z nastoletnim dzieckiem są szczere rozmowy. Dla 91 proc. badanych to jedna z najważniejszych wychowawczych metod, jednocześnie 82 proc., deklaruje, że stosuje ją w praktyce.
Co do skuteczności tych metod nie ma wątpliwości autor książki, na podstawie której powstał serial. Harlan Coben poznał trudy rodzicielstwa, wychowując wspólnie z żoną czwórkę dzieci. Poproszony o skomentowanie badania przyznał, że nie ma jednej słusznej metody na wychowanie, rozmowa jednak z pewnością wiele ułatwia. Z kolei Magdalena Boczarska, takie rozmowy ma jeszcze przed sobą. "Żyję w przekonaniu, że niektórych wydarzeń można uniknąć dzięki wzajemnemu zaufaniu i otwartej rozmowie. Sama jestem mamą czteroletniego syna. Dziś zakładam, że moja relacja z nim będzie oparta na szczerości przez całe życie, ale nie mam pewności, co bym zrobiła, gdyby los przyparł mnie do muru" - wyznała.