"Inna ja". Cichy hit zeszłego roku powraca. Pominąć czy zobaczyć?
Kiedy w zeszłym roku na platformie Netflix pojawił się serial "Inna ja", mało kto się spodziewał, że osiągnie globalny sukces. Tymczasem produkcja szybko trafiła do topki najchętniej oglądanych serii serwisu i była jedną z najczęściej polecanych pozycji w gabinetach terapeutycznych. Teraz cichy hit zeszłego roku powraca z nowym sezonem, znowu wchodząc w nasze dusze i lęki. Czy drugi sezon jest wart naszej uwagi? I tak i nie.
Od kilku lat tureckie produkcje zalewają telewizję i platformy streamingowe. Zaczęło się od seriali w TVP. Teraz nie sposób nie natrafić na choć jedną propozycję ze środkowej Anatolii, przeglądając Netflixa. Tak właśnie wpadłam w zeszłym roku na "Inna ja". Turecką opowieść o trzech przyjaciółkach, które porzucają miejskie życie w Istambule i wyruszają w podróż do małego nadmorskiego miasteczka Ayvalik, podczas której rozplątują swoje traumy z przeszłości z pomocą znanego przewodnika duchowego Zamana. Wszystko w nadziei, że uzdrowi to cierpiącą na nowotwór Sevgi.
Serial pojawił się w momencie, w którym coraz głośniej wybrzmiewała dyskusja o znaczeniu zdrowia psychicznego, a największe gwiazdy filmowe i sportowe hurtowo wręcz przyznawały się do zmagań na tle mentalnym i korzystania z pomocy terapeutów. Nic więc dziwnego, że produkcja stawiająca terapię i jedno z jej najciekawszych dopełnień w centrum, okazała się hitem, a fani pytali o więcej. Choć przez wiele miesięcy Netflix nie zamawiał kolejnych odcinków, a twórcy pytani o potencjalną kontynuację odpowiadali tylko "zobaczymy", serial doczekał się właśnie 2. sezonu i znów zagościł w TOP 10 najchętniej oglądanych produkcji serwisu. Sprawdziliśmy, czy 2. sezon jest wart seansu.
W 1. sezonie Ada i Leyla wyruszyły z Sevgi do Ayvaliku, choć nie wierzyły, że mniej konwencjonalne metody mogą pomóc Sevgi w leczeniu. Tymczasem ich życie się całkowicie zmieniło i zapuściły tam korzenie. Zaintrygowane terapią Zamana, nie odrobiły jednak najważniejszej lekcji — żadna metoda nie zdziała cudów, jeśli uzna się, że ma być niczym tabletka na ból głowy. Wszystkie zaliczają dlatego twarde lądowanie i w 2. sezonie nauczą się, że potrzebują stale nad sobą pracować, by coś się na dobre zmieniło.
Choć Sevgi wierzyła, że praktyki Zamana ją wyleczą, prawda była inna. Ustawienia Hellingerowskie, bo to na nich opiera swoje działania Zaman, nie są czarodziejską różdżką, która magicznie przywróci zdrowie i rozwiąże wszelkie problemy osoby, która zdecyduje się pójść na sesję. To metoda pomagająca połączyć się z rodem. Wierząca i coraz częściej udowadniająca, że znajomość i szanowanie naszych korzeni mają kluczowe znaczenie dla poczucia szczęścia i harmonii oraz lepszego zdrowia. Zaman nie obiecywał Sevgi fizycznego wyleczenia jej. Celem ustawień było osiągnięcie przez Sevgi jasności umysłu. W 2. sezonie Sevgi przekonuje się, że zostanie odrzucona, jeśli nie przestanie wyładowywać złości na innych. Ponadto uczy się być tą, która ma pełną kontrolę nad swoim życiem, ponieważ tylko wtedy może być kreatorem swojego tu i teraz oraz przyszłości.
Ada, która w 1. sezonie dała drugą szansę swojej pierwszej miłości, zaczyna teraz dostrzegać, że nie stworzy prawdziwej relacji, dopóki nie pokocha siebie. Przestaje podważać też praktyki Zamana, tylko uczy się ich, chcąc, by stały się dopełnieniem jej codziennej pracy w szpitalu. Problem w tym, że przełożeni nie są otwarci na wspomaganie niekonwencjonalnymi metodami. Lekarka musi wybrać, czy będzie leczyć ludzi w zgodzie ze sobą, czy systemem, w którym dostrzega oznaki skostnienia, który nie chce uznać badań potwierdzających pozytywny wpływ metod Hellingera czy hipoterapii.
Z kolei Leyla próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości samotnej matki, która ma na głowie już nie tylko syna, ale dopiero co narodzoną córkę, a także nowy interes. Orientuje się, że nie we wszystkim poradzi sobie sama, poproszenie o pomoc bywa jedynym rozwiązaniem, a dzieci bez ojca czują pustkę. Pytanie tylko, jak powiedzieć prawdę o tym, gdzie jest ich tato. To właśnie wtedy w jej życiu pojawiają się rodzice, do których od zawsze miała pretensje za brak akceptacji. Życie pokaże jej, że nie warto nikogo oceniać, ponieważ nie wiadomo, jaka historia kryje się za czyjąś postawą.
2. sezon serialu "Inna ja" opowiada o tym, co dzieje się po tym, jak pójdzie się na terapię i dostrzeże potrzebę zmian. Czy pójdzie się nowymi schematami? Czy będzie powielać się stare przyzwyczajenia? Podczas gdy Sevgi jest nieco usprawiedliwiona, ponieważ uzasadniony strach przed końcem zaburza jej racjonalność myślenia, a Leyla jest w pełni świadoma swojej rzeczywistości, to Ada wydaje się tym razem najbardziej pogubiona. Co więcej, zapomina w pewnym momencie, że warto spojrzeć się w lustro na własne odbicie i poszukać w sobie, zanim zacznie się wytykać błędy innym. Według mnie rzutuje to negatywnie na jej portret w 2. sezonie. Choć jej droga do uzdrowienia może wydawać się czasami nieco powtarzalna, tak właśnie wygląda terapia. To droga wzlotów i upadków, na której nie raz powtarza się te same błędy. Nie mogę więc powiedzieć, że obniża to poziom 2. sezonu, choć faktycznie postawa Ady może momentami irytować.
Najmocniejszym punktem serialu w dalszym ciągu pozostała przyjaźń i to właśnie w tych fragmentach produkcja wydaje się najprawdziwsza, dając możliwość utożsamienia się z bohaterkami. Ich bezwstydne rozmowy o życiu, momenty złości i pojednania oraz rzucanie wszystkiego, gdy potrzebna jest pomoc, udowadniają, jak piękną wartością w życiu człowiek może być przyjaźń.
Prawdą jest za to, że 2. sezon mniej intryguje, ponieważ widz jest już oswojony z niecodzienną metodą pracy z traumami, jaką są ustawienia hellingerowskie. Historia nie zgłębia jednak bardziej idei tej praktyki, przez co wciąż może wydawać się jak czarodziejska różdżka, a to może okazać się krzywdzące dla je właściwości. Tym bardziej że trwają już pierwsze badania naukowe, które pochylają się nad jej działaniem i wpływem. Serial wychwalający jej właściwości mógłby więc bardziej obrazować zasady oraz tłumaczyć rodowe zależności, by oczyszczać świadomość społeczeństwa z dezinformacji, której wciąż tak wiele w sprawie ustawień. Szczególnie że sceny, w których porzuca się chemioterapię na rzecz zielarstwa, bez większego wytłumaczenia dialogiem lub obrazem, mogą skusić kogoś do zbyt radykalnych kroków. Z własnego doświadczenia wiem, że osoby specjalizujące się w ustawieniach hellingerowskich wcale nie zalecają porzucenia leczenia pod okiem lekarzy szpitalnych.
Podsumowując, kontynuacja serialu "Inna ja" jest warta seansu, ale warto ostrożnie podchodzić do wszystkiego, co pokazuje. Dobrym pomysłem będzie sięgnięcie po literaturę traktującą o tematach poruszonych w serialu. Daję produkcji 6/10.
Zobacz też: Co się stało z Davidem Caruso? Jest nie do poznania!