Gwyneth Paltrow szczerze o operacjach plastycznych!
Gwyneth Paltrow uchodzi za jedną z najpiękniejszych gwiazd Fabryki Snów. Laureatka Oscara znana jest z tego, że otwarcie mówi o poprawianiu urody przy pomocy zabiegów medycyny estetycznej. W tamtym roku gwiazda ujawniła, że przetestowała innowacyjną toksynę botulinową wygładzającą zmarszczki. Teraz Paltrow wytłumaczyła, dlaczego tak otwarcie mów o korzystaniu z upiększających zabiegów. Jak się okazuje, aktorka chce w ten sposób przełamywać stereotypy i dodawać otuchy kobietom, które są wpędzane w kompleksy przez lansowane w mediach nierealistyczne standardy piękna.
Aktorka, a od pewnego czasu także bizneswoman podzieliła się refleksją na temat wyśrubowanych standardów piękna. Według Paltrow powszechna jest dziś obsesja na punkcie doskonałego wyglądu, ale mało kto ma odwagę przyznać, że ów wygląd zawdzięcza medycynie estetycznej. Jej zdaniem taka postawa wpędza kobiety w kompleksy. Dlatego ona sama nie ma zamiaru ukrywać, że poddaje się upiększającym zabiegom.
"Nie podoba mi się, że wymaga się od kobiet, aby były piękne i nieskazitelne bez niczyjej pomocy. To element tego dziwacznego perfekcjonizmu, do którego zmusza nas społeczeństwo. Otóż nie, nie jesteśmy idealne, starzejemy się, mamy wady. Wiele kobiet boi się jednak przyznać do korzystania z usług medycyny estetycznej, bo wymaga się od nich, by po przebudzeniu wyglądały perfekcyjnie i młodo. Takie podejście niszczy pewność siebie innych kobiet. Dlatego o swoich poprawkach mówię otwarcie" - wyjaśniła gwiazda podczas panelu dyskusyjnego poświęconego nowym technologiom w branży beauty, który odbył się kilka dni temu w nowojorskim Crosby Street Hotel.
Paltrow dodała, że wraz z wiekiem zmieniły się jej priorytety - zamiast o wygląd, stara się dbać głównie o swoje wewnętrzne piękno. Przykład bierze zaś ze swojej bliskiej przyjaciółki, słynnej projektantki Diane von Furstenberg. "Jest moim najlepszym doradcą. To od niej nauczyłam się, by troszczyć się o relację z samą sobą. Kiedy miałam 20 lat, poradziła mi, żebym codziennie patrzyła w lustro i mówiła do siebie +kocham cię+. Wtedy nie rozumiałam tego rytuału. Ale dekadę później to nabrało dla mnie sensu. Dziś wiem, jak ważne jest, aby być dla siebie najlepszym przyjacielem - eliminować negatywne myśli na swój temat i patrzeć na siebie z wyrozumiałością. Bo w życiu liczy się szczęście, a nie pogoń za wieczną młodością" - wyznała aktorka. (PAP Life)