"Dahmer - Potwór. Historia Jeffreya Dahmera": Kontrowersyjna gloryfikacja mordercy? [recenzja]
"Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera" to miniserial, który pojawił się na Netfliksie i po kilku tygodniach stał się jednym z największych hitów 2022 roku. Widzowie przeżywają emocjonalny rollercoaster, oglądając okrutne zbrodnie "kanibala z Milwaukee". Evan Peters jako główny bohater jednocześnie odrzuca i fascynuje, a pikanterii dodają kontrowersje wokół produkcji.
"Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera" to 10-odcinkowy miniserial, opowiadający historię seryjnego mordercy - Jeffreya Dahmera. Zaczynamy od końca, to znaczy w pierwszym odcinku widzimy moment aresztowania "kanibala z Milwaukee", a następnie twórcy opowiadają jego życie od dzieciństwa aż do procesu sądowego.
To, co rzuca się na pierwszy plan po zobaczeniu całości to ogromna opieszałość policji w sprawie zbrodni Jeffreya Dahmera. Morderca wynajmował pokój w biednej dzielnicy, w której mieszkała głównie czarna społeczność. On, jako biały, wyróżniał się, lecz pozornie wyglądał na spokojnego, nieśmiałego chłopaka, dlatego czujność większości sąsiadów była uśpiona. Oprócz jednej osoby.
Glenda Cleveland była sąsiadką Jeffreya Dahmera i słyszała wszystko, co działo się za ścianą. Słyszała, jak Dahmer atakował ofiary, zabijał je, a następnie kroił ich ciała. Czuła zatrważający smród z wentylacji, którego nie była w stanie wytrzymać. Jej wielokrotne próby powiadomienia policji były lekceważone i finalnie, nikt się nie zjawiał na miejscu.
W jednym z odcinków, policja na własne oczy widziała, jak odurzony przez Dahmera 14-letni chłopak jest nieprzytomny, lecz funkcjonariusze woleli uwierzyć białemu mężczyźnie, który mówił, że to tylko nadużycie alkoholu, niż czarnej, rozhisteryzowanej kobiecie, która martwiła się, że chłopak może nie być pełnoletni.
Szczególnie szokujący jest odcinek siódmy, w którym Glenda już jest w stu procentach pewna, że za ścianą dzieją się złe rzeczy. Zawiadamia policję i właściciela budynku, lecz nikt nie jest w stanie postawić sprawy jasno i podjąć konkretnych działań.
Wokół produkcji krążyło wiele kontrowersji. Jedna z nich związana była z gloryfikowaniem seryjnego mordercy. W końcu, powstał 10-odcinkowy serial, który opowiada jego historię. To można potraktować jako pewnego rodzaju hołd dla "kanibala z Milwaukee". Podobny przypadek mieliśmy przy Tedzie Bundym, przystojnym zbrodniarzu, o którym powstał film oraz miniserial dokumentalny.
W odróżnieniu od Teda Bundy'ego, Jeffrey Dahmer jest pokazany jako obrzydliwy i przerażający mężczyzna, w którego oczach kryje się niepokojąca głębia. Jego tępy wzrok przeszywa widza i sprawia, że nikt z nas nigdy nie chciałby znaleźć się w jego otoczeniu. W niektórych scenach, jego tłumaczenia są tak żałosne i bezpodstawne, że widz traci cierpliwość i nie może się doczekać momentu, gdy Dahmer zostanie złapany przez policję. Twórcy zdecydowanie nie pokazują go jako atrakcyjnego, ciekawego mężczyzny, a raczej jako przerażającego socjopatę.
Kontrowersyjna może być także próba usprawiedliwienia mordercy. Twórcy pokazują, że matka Jeffreya była uzależniona od leków, które łykała jak cukierki podczas ciąży. Poznajemy jego trudne dzieciństwo, które mogło wpłynąć na czyny w przyszłości. Dowiadujemy się, że ojciec zachęcał go do patroszenia martwych zwierząt. Jednak, sam Dahmer wypowiada w serialu następujące zdanie: "Taki się już urodziłem", pozostawiając pole do interpretacji widzowi.
Filmy, seriale i podcasty kryminalne zyskują coraz większą popularność. Uwielbiamy dawkę adrenaliny na myśl, że te historie wydarzyły się naprawdę. Myślę, że to jest główny czynnik, który wpłynął na wielki sukces serialu Netfliksa. Warto jednak zauważyć, że "Dahmer - Potwór. Historia Jeffreya Dahmera" wyróżnia się na tle innych produkcji.
Inne opowieści zazwyczaj nie zawierają wątku kanibalizmu, który, trzeba to podkreślić, w serialu jest bardzo dosadnie i wyraźnie pokazany od samego początku. Jeffrey mieszka w obskurnym mieszkaniu, w którym przechowuje części ciała swoich ofiar. Scenografowie odwalili kawał dobrej roboty, bo smród, o którym mówią bohaterowie, czuć przez ekran.
Świetny popis talentu aktorskiego pokazał Evan Peters, wcielający się w tytułowego Dahmera. Aktor udowodnił już w przeszłości, że psychopaci i mordercy to jego chleb powszedni, występował w takich rolach w kilku sezonach "American Horror Story". Jako kanibal przeraża i wzbudza niepokój do tego stopnia, że można się zastanawiać jakim cudem aktor jest w stanie zagrać tego typu sceny, bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym.