"After Life”: Finał serialu miał mieć szokujące zakończenie
W hicie Netflixa "After Life" Ricky Gervais wciela się w postać dziennikarza, który nie potrafi odnaleźć radości i sensu życia po stracie ukochanej żony. Ostatni odcinek pozostawia widzów w rozterce – jaki los spotkał głównego bohatera?
Uwaga: spoiler!
Cytowany przez szwedzkie czasopismo "Bang" Gervais, który jest też scenarzystą, reżyserem i współproducentem tego serialu, wyznał że w jego pierwotnym zamyśle główny bohater (Tony Johnson) ostatecznie popełnia samobójstwo. Odrzucił jednak ten pomysł po rozmowie z terapeutą, który uświadomił mu, jak wiele osób śledzi losy bohatera i utożsamia się z nim.
"Powiedział: 'Proszę, nie pozwól, by Tony popełnił samobójstwo'" - wyznał Ricky Gervais. "I muszę przyznać, że choć wcześniej nigdy nie przejmowałem się, co pomyślą ludzie, to tym razem uznałem, że powinienem".
Gervais dodał, że poczuł się odpowiedzialny za samopoczucie widzów, ale... nie do końca. Zakończenie, choć nie przesądza o najbliższej przyszłości głównego bohatera, wyraża życiową prawdę, że - jak to ujął - "nie wiemy, co będzie dalej, z wyjątkiem tego, że wszyscy w końcu umierają".
Wiadomo już, że na trzecim sezonie ów serial się kończy. Co zatem planuje jego twórca w najbliższym czasie? Jak donosi brytyjskie czasopismo "Heat", zamierza zostać... znienawidzonym przez publiczność komikiem.
W tej chwili pracuje nad występem stand-up (satyrycznym monologiem wygłaszanym na żywo przed publicznością) pt. "Armageddon". "Podchodzę do niego, jakby to był ostatni występ w moim życiu. Pewnie nie będzie ostatnim, ale chcę pójść na całość" - powiedział.
Gervais dodał, że po tym występie z pewnością zostanie "anulowany" (w nawiązaniu do modnego obecnie pojęcia "cancel culture" w którym chodzi o poddanie osób publicznych społecznemu ostracyzmowi). Jednak mimo to pragnie "przesunąć granicę szoku" u swoich odbiorców.
