Na Wspólnej
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 12984
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Na Wspólnej": Romansowała ze znanymi aktorami... Dziś znów jest do wzięcia!

Sylwia Gliwa, czyli Monika Zięba z "Na Wspólnej", przeżywa trudne chwile. Mąż - kierowca rajdowy Marcin Biernacki - po trwającej ponad rok separacji zażądał od niej rozwodu... To dla niej szok, bo do tej pory to ona odchodziła od mężczyzn, z którymi była związana. Kiedyś nazywano ją nawet "uciekającą panną młodą"!

Sylwia Gliwa jest jedną z najpiękniejszych polskich aktorek swojego pokolenia. Nic dziwnego, że zawsze otaczał ją wianuszek wpatrzonych w nią jak w obrazek przystojniaków.

Na liście mężczyzn, którzy stracili dla niej głowę, są m.in. doskonale wszystkim znani aktorzy - Borys Szyc, Jan Wieczorkowski, Andrzej Zieliński - i stylista Sławek Blaszewski, któremu uciekła sprzed ołtarza.

Przed laty znajomi nazywali ją "uciekającą panną młodą", bo do 2011 roku, kiedy poślubiła Marcina Biernackiego, kończyła swe związku tuż przed zaręczynami lub tuż po nich. W wywiadach mówiła, że po prostu ma pecha i wciąż czeka na tego jedynego...

Reklama


Jak pensjonarka

Kiedy w 1997 roku Sylwia Gliwa dostała się do warszawskiej Akademii Teatralnej, wyglądała jak pensjonarka - chodziła w wypastowanych trzewikach, skromnych spódniczkach i bluzkach, w berecie na głowie. Dziewczynę z Tarnowskich Gór zauważył podczas egzaminów na studia aktorskie Borys Szyc, który także starał się wtedy o indeks. Zobaczył ją w uczelnianym bufecie, podszedł do niej i ze śmiechem strącił jej beret. Sylwia nie zaprotestowała, choć była zachowaniem kolegi lekko oszołomiona. Jednak Borys bardzo się jej spodobał... Stali się nierozłączni. Ich koledzy z roku wspominają, że byli parą kochającą się namiętnie i kłócącą się zażarcie. Oboje ambitni, pragnący odnieść sukces, ale i chcący zachować niezależność. Pewnie dlatego długo zwlekali z zamieszkaniem razem. W końcu Borys Szyc wprowadził się do niej...

Wspólnie się uczyli, opracowywali scenki na zajęcia, przygotowywali do przedstawienia dyplomowego. Wieczorami i nocami chętnie i często bawili się do upadłego w stołecznych klubach.

Sylwia Gliwa była jednak na tyle rozsądna, że umiała rozgraniczyć zabawę od codziennego życia. Myślała o przyszłości, o rodzinie. Król życia, jakim był wtedy Borys Szyc, nie potrafił zapewnić jej poczucia bezpieczeństwa. Wiedziała, że u jego boku nie znajdzie prawdziwego szczęścia, ale długo nie mogła zdecydować się na zerwanie.

Poddała się urokowi starszego kolegi

Już na trzecim roku studiów Sylwia Gliwa zagrała w warszawskim Teatrze Współczesnym w "Barbarzyńcach" wyreżyserowanych przez Agnieszkę Glińską. Borys Szyc także dołączył do grona aktorów tej sceny. Zagrali nawet razem w sztuce "Bambini di Praga", w której występował również Andrzej Zieliński, czyli niezapomniany doktor Pawica z serialu "Na dobre i na złe". Uczucie Sylwii i Borysa jeszcze się tliło, kiedy ona postanowiła stanowczo powiedzieć partnerowi, że ma go... dość. Tymczasem zainteresował się nią Andrzej Zieliński. Nie krył zauroczenia młodziutką koleżanką. Po zerwaniu z Borysem aktorka poddała się urokowi starszego kolegi. Często widywano ją w towarzystwie Andrzeja Zielińskiego, ale ich bliska znajomość nie trwała długo.

Wydzwaniał do ukochanej kolegi

U boku Sylwii Gliwy coraz częściej zaczął się za to pojawiać Jan Wieczorkowski grający wtedy Michała Chojnickiego w "Klanie". Historia ich miłości miała jednak swój początek dużo wcześniej. Sylwię przedstawił Janowi jeszcze jako swoją dziewczynę... Borys Szyc. Podobno Jan Wieczorkowski od razu oszalał na jej punkcie i, nie zważając na męską solidarność i przyjacielską lojalność, wydzwaniał do ukochanej kolegi, próbując umówić się z nią na randkę. Udało mu się to dopiero po kilku latach, gdy była już wolna. Wszystko wskazywało na to, że Sylwia i Jan ułożą sobie razem życie. Niestety, ich uczucie nie okazało się trwałe. Dlaczego? Ponoć Jan Wieczorkowski zbyt przypominał Sylwii Borysa.

Zgubiła pierścionek zaręczynowy

Przez kilkanaście kolejnych miesięcy aktorka była sama. Kiedy poznała stylistę Sławka Blaszewskiego, znów zakochała się jak pensjonarka. Przyjęła jego oświadczyny i była niemal pewna, że wkrótce zostanie jego żoną. Pech chciał, że Sylwia zgubiła pierścionek zaręczynowy, który dostała od narzeczonego i przyjęła to jako znak, że powinna jednak poważnie zastanowić się nad związkiem z nim. Po zastanowieniu zerwała z Blaszewskim! Twierdziła, że nie pasują do siebie.

Małżeństwo to już historia...

W 2010 roku w życiu aktorki pojawił się młody kierowca rajdowy Marcin Biernacki. To właśnie jemu udało się w końcu przekonać Sylwię Gliwę do zamążpójścia. Pobrali się 27 sierpnia 2011 roku, kilkanaście miesięcy później na świat przyszedł ich syn. Dziś ich małżeństwo to już historia... Sylwia Gliwa znów jest do wzięcia.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy