"Na Wspólnej": Poród w barze
Dramatyczne okoliczności sprawią, że Żaneta dostanie bóli porodowych w barze Ziębów i zacznie rodzić!
Skonana Żaneta (Anna Guzik-Tylka) zjawi się w barze Ziębów, wyjaśniając, że chciała się przejść, a potem wrócić do domu autobusem, ale z powodu awarii zamknięto okoliczne ulice.
Maria (Bożena Dykiel) zdziwi się, że ciężarna synowa szła taki kawał drogi. Ona zapewni, że czuje się dobrze. Zirytuje się zachowaniem teściowej, która jak zwykle wie wszystko najlepiej. W końcu będąca przy nadziei kobieta wybuchnie i oznajmi, że jest dorosła i sama wie najlepiej, jak dbać o siebie i dziecko.
Nagle z przerażeniem stwierdzi, że odeszły jej wody płodowe. Włodek (Mieczysław Hryniewicz) natychmiast zadzwoni po Wojtka (Wojciech Błach), lecz ten nie odbierze telefonu.
Uspokoi synową, że odwiezie ją do szpitala. Maria przypomni, że ulica jest zamknięta i nawet karetka miałaby problem z dotarciem na miejsce. Tymczasem Żaneta zacznie odczuwać coraz częstsze bóle. Beata (Katarzyna Ptasińska) poleci Włodkowi przynieść czyste ręczniki na wypadek, gdyby trzeba było przyjąć poród na miejscu. Szulcowa będzie przerażona.
Dosłownie w ostatniej chwili zjawią się ratownicy medyczni. Lekarz stwierdzi, że jest już za późno na transport do szpitala - Żaneta musi rodzić w lokalu teściów! Szulcowa wykrzyczy wszystkim, że nie wyda na świat dziecka, nie mając przy sobie męża. W bólach porodowych zacznie go wzywać. Natura okaże się jednak silniejsza i Żaneta urodzi w końcu zdrowego chłopca.
Kiedy Wojtek zjawi się w barze, będzie już po wszystkim. Wzruszony Szulc ucałuje synka i podziękuje żonie. Żaneta wraz z maluchem zostaną odwiezieni do szpitala. Włodek zasugeruje Szulcom, by dali synowi na imię Marian na cześć jego żony. Małżonkom nie bardzo przypadnie do gustu ten pomysł.
Maria będzie przekonana, że Wojtek i Żaneta wybrali już imię dla synka. Ku jej zdumieniu, okaże się jednak, że Szulcowie jeszcze wcale nie zastanawiali się nad tym. W końcu świeżo upieczona mama zaproponuje, by ich syn dostał imię po dziadku męża, Ludwiku. Szulc przystanie na to z wielką radością i dumą.