"Na Wspólnej": Mieczysław Hryniewicz 13 lat w serialu
Jego Włodek Zięba pod okiem żony przejdzie na dietę.– Prywatnie nie mam takich kłopotów – zastrzega aktor, choć przyznaje, że lubi dobrze zjeść.
Trzynaście lat temu zamieszkał Pan "Na Wspólnej". Kawał życia!
- Z historycznego punktu widzenia to dość krótko, ale z perspektywy życia na ziemi to długi i zarazem piękny czas. Mimo że od wielu lat mieszkam w Poznaniu, to wszystko, co dobre, spotkało mnie w Warszawie.
Można powiedzieć, że to seriale wyznaczały Pana życie zawodowe. Wystarczy wymienić "Zmienników" czy właśnie "Na Wspólnej".
- W 1970, może ciut później, zagrałem w serialu "Czarne chmury" Rajtara XVI. Pamiętam jak dziś, że miałem kapelusz, pelerynę i galopowałem na koniu po Puszczy Augustowskiej. Dwa lata później dostałem pierwszą poważną rolę w serialu " Droga" z Wiesławem Gołasem. Mogę się nazwać nestorem serialowym. "Na Wspólnej" jest zwieńczeniem mojego życia zawodowego.
Brał Pan udział w castingu do roli Włodka Zięby?
- W przeddzień ślubu córki, o piątej rano wsiadłem w pociąg z Gorzowa i przyjechałem do Warszawy na ostatni casting. Wróciłem późną nocą, a nazajutrz bawiłem się na weselu.
Z Bożeną Dykiel, a właściwie Marią Ziębą mieliście małżeńskie wzloty i upadki. Wytrzymujecie ze sobą na planie?
- Z Bożeną znamy się od czasów szkoły teatralnej. Kilka lat później zagraliśmy wspólnie pięćset spektakli "Balladyny" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Spotkaliśmy się ponownie po kilkunastu latach i było tak jak dawniej. Dość szybko udało się nam stworzyć duet Ziębów. Wszyscy, którzy przychodzą z innych produkcji, podkreślają, że na planie panuje dobra atmosfera. I ja to potwierdzam.
Ale ludzie są tylko ludźmi...
- Jeśli ktoś, mówiąc eufemistycznie, jest niegrzeczny, to scenarzyści wysyłają go do Kazachstanu albo zapada na nieuleczalną chorobę i tym samym zostaje wyeliminowany. (śmiech)
Proszę zdradzić, co w najbliższym czasie wydarzy się w rodzinie Ziębów?
- W tej chwili dzieje się trochę mniej, bo większy nacisk kładzie się na młodych, ale "Zięby" są takim spoiwem tego serialu. Marysia złości się na Włodka, że nieprzyzwoicie się obżera, zbyt dużo waży i postanawia go odchudzać.
To w serialu, a czy w życiu prywatnym też Pan sobie nie odmawia dobrego jedzenia?
- Jeśli znalazłby się producent jakiegoś genialnego środka odchudzającego, to za każdy kilogram obywatela "Hrynia" zażyczyłbym sobie dziesięć tysięcy netto. Wtedy podjąłbym to wyzwanie, ale nie więcej niż do piętnastu kilogramów. A tak serio, świetnie się czuję, choć rozum nakazywałaby trochę odciążyć panewki i kręgosłup.
Wiosna za oknem, więc podejrzewam, że ma Pan sporo pracy wokół domu.
- Owszem, przy tak dużym terenie, a działka jest spora, zawsze jest coś do zrobienia. Czasem trudno jest mi wyjść z ogrodu, żeby obejrzeć z żoną kolejny odcinek "Na Wspólnej". Sezon się jeszcze nie zaczął, a ja już zdążyłem przekopać i nawieźć ziemię, zrobiłem pierwsze grządki - zasiałem marchewkę, rzodkiewkę i pokusiłem się o małą plantację czosnku. Chciałbym, żeby wnuki widziały, jak rośnie ziemniak czy marchewka, a nie tylko znały je ze sklepu.
Ola Siudowska