"Na Wspólnej": Kto porwał Wiktorka?
Gdy tylko do Maksa dotrze wiadomość o porwaniu jego synka, natychmiast uzna, że to kolejne nieczyste zagranie ze strony Ilony. Czy jednak naprawdę ona za tym stoi?
Ledwo Ilona Zdybicka (Anna Samusionek) złoży pozew o wyłączną opiekę nad synkiem (Mateusz Łukawski), Maks (Adam Fidusiewicz) odbierze telefon z komisariatu z mrożącą krew w żyłach informacją, że Wiktorek został porwany przez nieznanego sprawcę.
Do zdarzenia dojdzie podczas spaceru małego pod opieką niani Teresy (Kamila Salwerowicz).
Tej samej, którą Ilona chciała przeciągnąć na swoją stronę w konflikcie z Brzozowskim. Opiekunka, początkowo trzymająca stronę Maksa, zachowa neutralność i skwituje, że na kłótniach rodziców zawsze najbardziej cierpi dziecko.
Zaalarmowany przez policję Maks natychmiast uda się na miejsce zdarzenia. Opatrywana przez ratowników medycznych Teresa z płaczem przeprosi go za to, co się stało. Zrelacjonuje, że została ogłuszona przez porywacza,
którego twarzy nawet nie zdążyła zobaczyć...
Maks od razu uzna, że porwanie to sprawka Ilony. Nie zwlekając, zadzwoni do niej, lecz ona nie odbierze telefonu. Policjant obieca sprawdzić ten trop.
Zdybicka będzie zszokowana na wieść o porwaniu Wiktorka. Lecz Maks nie uwierzy w autentyczność jej zachowania. Z krzykiem przypomni jej, jak to groziła mu, że zabierze małego.
Zdybicka, zrozpaczona i kompletnie skołowana, wypomni mu, że to on nie dopilnował dziecka. Izabela (Anna Korcz) również będzie bardzo poruszona zniknięciem wnuka. Jednak nie uwierzy, że stoi za tym Ilona. Lecz Maks i tak będzie wiedział swoje...
Zdybicka przysięgnie, że to nie ona porwała Wiktorka.
Jej autentyczna rozpacz sprawi, że Maks po raz pierwszy od chwili porwania syna nie będzie taki pewny, że ona za tym stoi.
Tymczasem Wiktorek trafi do czyjegoś domu.
Nie będzie wyglądał na wystraszonego i z ufnością podejdzie do opiekującej się nim osoby.
A.IM