"Na Wspólnej": Koniec małżeństwa

Zimiński (Grzegorz Gzyl) postanowi wyznać żonie (Lucyna Malec), że ją zdradził i będzie miał dziecko z Natalią (Laura Breszka). Tyle że nie będzie umiał tego zrobić. Zamiast tego zacznie się bardziej starać jako mąż. Danuta autentycznie się wzruszy, kiedy po wstaniu z łóżka czekać będzie na nią pięknie przygotowane śniadanie. Zachwycona skomentuje, że jest najlepszym mężem na świecie. Zimiński oceni, że to nie jest właściwy moment na szczerość i zdecyduje się odłożyć swoje wyznanie prawdy na potem. Lecz wciąż coś będzie stawało mu na przeszkodzie...

Gdy odwiedzi byłą kochankę i z troską zapyta, czy nic jej nie dolega, Popławska nie będzie miała ochoty z nim rozmawiać, zwłaszcza gdy usłyszy, że nie powiedział jeszcze o nich swojej żonie. Wygarnie mu, że nigdy się na to nie odważy, bo jest zwykłym tchórzem, po czym wyprosi go z mieszkania. Zaraz po jego wyjściu zmierzy sobie poziom cukru we krwi. Wynik badania sparaliżuje ją i zacznie wydzwaniać do Zimińskiego, ale on nie odbierze telefonu, bo przez pomyłkę zostawił komórkę w domu.

Po jakimś czasie Danuta sprawdzi, co się dzieje. Odczyta wiadomość do męża, w której Natalia poinformuje go, że jest w szpitalu. Po powrocie Marka Zimińska pokaże mu wiadomość. Pełna najgorszych przeczuć zapyta, dlaczego Popławska zwróciła się właśnie do niego. Przyparty do muru mężczyzna wyzna w końcu żonie, że będzie miał z Natalią dziecko. Danuta dozna szoku. Każe mężowi wynosić się z domu.

Zimińska stwierdzi, że nie pojmuje, jak mąż mógł ją tak zranić. Ze łzami w oczach wyzna, że zawsze go kochała i dziękowała Opatrzności, że mogą być razem. Po chwili wzburzona stwierdzi, że musi natychmiast wyjść. Doda, że on ma zniknąć do czasu jej powrotu. Marek zacznie błagać żonę, żeby pozwoliła mu zostać, bo kocha ją najbardziej na świecie.

Kobieta lodowatym tonem przypomni mu, że ma teraz nową rodzinę. Marek z podręcznym bagażem zjawi się późnym wieczorem w swojej restauracji. Zrozpaczony zacznie gorzko płakać. Roztrzęsiona Danuta zaś będzie błąkać się po ulicach. W pewnym momencie zemdleje. Przypadkowi ludzie pomogą jej się pozbierać.