"Na Wspólnej": Ewa Gawryluk zdradza, jak być piękną i młodą
Ewa Gawryluk, czyli Ewa z „Na Wspólnej”, uważa, że najlepszy sposób na urodę to... zachowanie harmonii między pracą a życiem osobistym.
Gra pani w "Na Wspólnej" od początku. To już 13 lat! Jakie to uczucie?
- Chciałoby się powiedzieć, że 13 lat minęło jak jeden dzień! Ten upływający czas najlepiej widać po dzieciach. Gdy zaczynałam pracę w "Na Wspólnej", moja córka była niespełna dwulatką, a wkrótce skończy 15 lat! Aż trudno w to uwierzyć! Jakkolwiek nie patrzeć, niewiele się Pani zmieniła. Internauci zauważają, że serialowa Ewa młodnieje z każdym rokiem, a jej syn Igor ma już zakola...
Jak reaguje pani na takie komplementy?
- Jest mi niezmiernie miło! Ciepłych słów nigdy za wiele.
Nie sposób nie zapytać o to, co pani robi, że tak kwitnąco wygląda?
- Jeszcze raz dziękuję. Jestem zdania, że to, jak wyglądamy, w dużej mierze zależy od tego, jak żyjemy na co dzień. Zawsze zależało mi na osiągnięciu harmonii między pracą a prywatnością, a także na spokoju wewnętrznym. O ile mojej bohaterce nie bardzo wyszło stworzenie udanej i pełnej rodziny, o tyle ja w prawdziwym życiu miałam więcej szczęścia, na które staram się chuchać i dmuchać z każdej strony.
W jednym z wywiadów pani i Waldemar zdradziliście receptę na udany związek. Powiedzieliście: małżeństwo to nie stary kapeć, który leży w kącie i zawsze będzie tam leżał. Trzymacie się tego do dziś?
- Niezmiennie staramy się dbać o nasz związek i okazywać sobie uczucia na każdym kroku, w każdym miejscu i o każdej porze. Czy stworzyliście parę idealną? Co to, to nie! Ideałów nie ma, co najwyżej istnieją tylko ich imitacje, a one zawsze są nudne (śmiech).
Jakie pytanie najczęściej słyszy pani od dziennikarzy?
- Zdecydowanie o to, czy przez tyle lat nie znudziła mi się praca w "Na Wspólnej". Zresztą to pytanie bawi mnie za każdym razem, gdy je słyszę. Nasi scenarzyści bardzo dbają o to, byśmy się nie nudzili. Poza tym, nie pracuję przecież codziennie. W każdym sezonie eksploatowane są inne wątki, nasi bohaterowie stawiani są w obliczu najróżniejszych zdarzeń, zarówno radosnych, jak i smutnych. Nuda to chyba ostatnie słowo, jakie kojarzy mi się z zawodem aktora. Poza tym ja lubię swoją pracę.
A najgłupsza plotka, jaką słyszała pani na swój temat?
- Było tego trochę. Z zasady nie czytam plotkarskich gazet i portali, ale zawsze ktoś coś uprzejmie mi doniesie. Kiedyś podczas akcji charytatywnej zrobiono mi zdjęcie z pewnym chłopcem. Potem urywały się telefony od znajomych, którzy pytali mnie, kiedy urodziłam syna i dlaczego go ukrywam. Musiałam się tłumaczyć...
Na ekranie Ewa znowu na głównym planie. Spotkała ją nowa miłość!
- Dokładnie! Moja bohaterka, która jest bardzo uczuciową osobą, zdecydowała się zrezygnować z życia u boku statecznego i bardzo przewidywalnego Artura Kwiatkowskiego, w roli którego widzowie mogą podziwiać znakomitego Janusza Chabiora. Nowakową urzekł bez reszty intrygujący sąsiad w osobie himalaisty Radka, czyli Piotra Michalskiego. Jego fantazja i nietuzinkowe pasje poważnie zawróciły Ewie w głowie.
Co na to Igor?
- Trudno spodziewać się po nim zachwytów, skoro Artur to jego szef i przyjaciel zarazem. Ewa i Radek nie będą mieli lekko.
Dlaczego właściwie Ewa tak często zmienia facetów?
- Sama chciałabym to wiedzieć! Może ona po prostu szybko się nudzi? Nie wiem, dlaczego rezygnuje ze spokoju i stabilizacji na rzecz kompletnie niepewnej przyszłości. Możliwa jest też opcja, że Nowakowa nie wie, czego tak naprawdę chce.
Dla pani jako aktorki to chyba dobrze. Nie ma nudy?
- Szczerze? Dzieje się powtórka z rozrywki. Z każdym mężczyzną jest prawie tak samo...
Podobno kobiety są identyczne, może mężczyźni też?
- Nie mogę tego wykluczyć (śmiech).
A Ewa przynajmniej jest konsekwentna. Ona się nie zmienia, zmieniają się tylko jej ukochani.
- Coś w tym rzeczywiście jest. I tak rozumianą konsekwencję odziedziczył po niej jej syn Igor, który również nie może się ustatkować i co rusz skacze z kwiatka na kwiatek.
Nie sądzi Pani, że to karma?
- I zarazem takie są oczekiwania widowni? Zawsze lepiej, gdy idol nastolatek jest wolny (śmiech).
Rozmawiała: a.im.