"Na Wspólnej": Co robi, gdy żony nie ma w domu?
Aż trudno uwierzyć, że kiedyś udzielanie wywiadów było dla niego prawdziwą katorgą. Dlaczego? Na początku kariery Wojciech Wysocki walczył z nieśmiałością. Na szczęście ten etap dawno ma już za sobą.
Co pan robi, kiedy żony nie ma w domu?
- Popijając piwo, oglądam mecz koszykówki. Najlepiej na dużym ekranie z dość mocno podkręconym głosem komentatora. A gdy nie ma żadnego meczu, wyjeżdżam nad Narew na działkę, gdzie się resetuję i zbieram grzybki. W zeszłym roku to nawet rydze wyrosły na mojej posesji. A to grzyb bardzo rzadko spotykany. Taka to zdrowa okolica. Ta działka to dla mnie siódmy cud świata. Na rydze co prawda w tym roku nie liczę, ale niedawno zebrałem cały kosz prawdziwków. Lubię robić takie rzeczy.
Żona z córką chętnie odwiedzają dom nad Narwią?
- Chętnie, ale nie tak jak ja. Ewidentnie mam słabość do działki. Poza tym teraz trudniej pogodzić nasze terminy, bo córka zaczęła szkołę. Uczy się w trzeciej gimnazjalnej. Czeka ją trudny rok. Egzaminy końcowe zadecydują o jej dalszej drodze. Ja już się denerwuję.
Tak po męsku dopiął pan swego - wybudował dom, zasadził drzewo, spłodził potomka...
- Udało się (śmiech). Jest mieszkanie w Warszawie i dom nad Narwią. Myśl techniczna co prawda mojej żony Joasi, jednak to ja byłem głównym inwestorem. Niedawno, bo parę miesięcy temu, zasadziłem drzewa na działce. No i mam córkę, a to zdecydowanie więcej niż posiadanie syna (śmiech).
Wiadomo już, jaką szkołę wybierze córka?
- Trudno powiedzieć. Rozalia jest muzykalna, dobrze śpiewa, ale odziedziczyła też po tacie wielką nieśmiałość z młodzieńczych lat. Na razie niespecjalnie ujawnia się ze swoimi planami.
A pan jak sobie poradził z problemem nieśmiałości?
- Było ciężko. Między innymi to zawód pozwolił mi oswoić tę nieśmiałość. Niestety, zawsze miałem zaniżoną samoocenę. Nigdy nie byłem człowiekiem pewnym siebie. Ale przez lata obecności w tym zawodzie, przynajmniej częściowo, pokonałem to. Teraz udzielam pani wywiadu w sposób dość swobodny, ale moje pierwsze wywiady to była męka! Uciekałem się wtedy do sposobu - wyobrażałem sobie pytania dziennikarza, zwłaszcza gdy wywiad był na żywo w telewizji, i przynajmniej na parę pytań pisałem sobie odpowiedzi. Wiedziałem, że może mnie tak spiąć trema, że wyjdę na głupka. A po co! Tak było przez ileś pierwszych wywiadów. Później coraz lepiej, teraz gada mi się w miarę swobodnie, może niezbyt mądrze, ale jednak (śmiech).
Skoro tak kocha pan naturę i sielskie klimaty, proszę jeszcze powiedzieć, co słychać w Wilkowyjach u doktora Wezóła?
- W 9. serii "Rancza" doktor Mieczysław Wezół otrzymał nowe, odpowiedzialne zadanie. Poprzez namowy żony oraz wstawiennictwo senatora Kozioła, został rzecznikiem prasowym Polskiej Partii Uczciwości. Znając Wezóła trudno przypuszczać, żeby odnalazł się w tym na poważnie.
A Jerzy Dudek z "Na Wspólnej" jakie ma plany?
- Trudno powiedzieć. W "Na Wspólnej" jak na wojnie, nigdy nic nie wiadomo (śmiech). W każdym razie skończyło się na tym, że mój bohater nie będzie kandydował na sołtysa, natomiast zaczyna myśleć o tym stanowisku jego żona Izabela.
Jak widać, gorączka wyborcza trwa w obu serialach?
- Na to wychodzi (śmiech).
Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz