"Na Wspólnej": Adam Fidusiewicz stawia wszystko na jedna kartę!
Aktor potrafi zaskakiwać. Kto by go podejrzewał o to, że był modelem w Korei Południowej?
Ostatnio ujawniłeś, że zarabiałeś na życie jako model w Azji. Masz jeszcze podobne sekrety?
- To była spontaniczna przygoda. Całkiem dla mnie nieoczekiwanie otrzymałem propozycję wyjazdu do Korei. A że akurat nie miałem zobowiązań zawodowych, postanowiłem z niej skorzystać. Co do sekretów, chyba nie mam czegoś, co bym specjalnie ukrywał (śmiech).
Jak czułeś się na wybiegu?
- Szczerze? Dziwnie, choć było to interesujące doświadczenie. Trzeba było nauczyć się nowych rzeczy, jak choćby podporządkowanie się wymyślonej przez reżysera pokazu choreografii. Brałeś lekcje chodzenia? W zasadzie nie były mi potrzebne. Umiałem przejść się z punktu A do punktu B i zatrzymać w odpowiednim miejscu we właściwym czasie (śmiech).
Studiowałeś nie tylko aktorstwo w Akademii Teatralnej w Warszawie, ale także psychologię. Czy to przydaje się w życiu?
- Bardzo! Po liceum chciałem się rozwijać i zaznać studenckiego życia, dlatego najpierw wybrałem kierunek humanistyczny. Miałem ochotę poczytać książki, pozaznaczać w nich interesujące mnie fragmenty. Szkoła teatralna to coś zupełnie innego. Kładzie się w niej nacisk na to, żeby przygotować sceny.
Masz już podwójny dyplom?
- Niestety, nie. Na razie jestem tylko magistrem sztuki. Gdy postanowiłem zdawać do akademii, postawiłem wszystko na jedną kartę i zacząłem przygotowywać się do egzaminów wstępnych. Taki już mój urok: potrafię skupić się tylko na jednej rzeczy, wszystkie inne odstawiając na bok. Mam jednak nadzieję, że co się odwlecze, to nie uciecze.
Rozmawiała: a.im.