Ciągle w drodze
W życiu prywatnym Anna Kerth wciąż żyje na walizkach i nie zamierza się zatrzymać. Za to na planie serialu „Na Wspólnej” jej bohaterka, Małgorzata, ponownie stanęła na ślubnym kobiercu.
W końcu po tych wszystkich perypetiach z mężczyznami Pani bohaterka jest szczęśliwa...
– Miejmy nadzieję, że będzie to trwało. Małgorzata jest rozwódką i za pierwszym razem też wierzyła, że spotkała mężczyznę na całe życie. Teraz jednak na pewno jest zakochana w Piotrze.
Co ją w nim urzekło?
– To, że wydaje się być konkretny, ma swoje zasady i jest tradycjonalistą. Myślę, że to przeciwności przyciągnęły ich do siebie.
Małgosia ma już za sobą dwa małżeństwa. Panią, w przeciwieństwie do bohaterki, gna w świat. Znajduje Pani czas na miłość?
– Wciąż wierzę, że można połączyć miłość i pasję zawodową.
Dość wcześnie wyfrunęła Pani z rodzinnego gniazda.
– Wyjechałam z domu w wieku osiemnastu lat: z Gdańska do Krakowa, z Krakowa za granicę i tak dalej, i tak dalej. Rodzina już się przyzwyczaiła. Ostatnie święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy rodzinnie w Glasgow, w Szkocji. Cały czas utrzymuję kontakt z tamtejszymi producentami, w Londynie mam agentkę... Ciągle jestem w biegu, choć aktualnie dużo czasu spędzam w Warszawie.
Zdarzały się jakieś wpadki po drodze, źle podjęte decyzje?
– Nawet jeśli się zdarzały, to życie bardzo szybko je weryfikowało. Moje ciało zawsze daje mi znaki, że coś jest nie tak. Zaczynam chorować, czuję się nieszczęśliwa, a wtedy wiem, że to nie moje miejsce. I pora na zmiany. W życiu zawsze podążam za swoim wewnętrznym głosem. Jestem wystarczającą racjonalistką, żeby wiedzieć, gdzie przekraczać te granice, a kiedy powiedzieć sobie: „zaczynasz szarżować”.
W przypadku mężczyzn również intuicja gra pierwsze skrzypce?
- Serce zna odpowiedzi na wszystko. Życie pisze romantyczne scenariusze i dlatego ja często czuję się w swoim życiu tak, jakbym grała w filmie. Niezależnie od tego, co mnie spotyka, optymizm, pozytywne myślenie mam w genach.
Czego chce Pani jeszcze spróbować?
- Zaczęłam być i reżyserką, i producentką. Tłumaczę sztuki, teksty poświęcone kulturze. W zeszłym roku wyprodukowałam Slam Sensing Nation Sensation. W tym roku nagrywam płytę z tym materiałem i pragnę, by projekt pojechał w świat. Ale zawodowo... nade wszystko chcę grać, grać, grać.
Rozmawiała Beata Banasiewicz.