Biorę sprawy w swoje ręce!
Przed wakacjami z zapartym tchem śledziliśmy losy jej serialowej bohaterki, Emilki, której przyszło zapłacić za błędy młodości. Aktorka Katarzyna Pyszyńska opowiedziała nam o realizacji życiowych marzeń i o tym... jak trafiła do cyrku!
W serialu "Na Wspólnej" gra Pani Emilkę, której wchodzenie w dorosłość przebiega dość dramatycznie. Ciężko to zagrać?
- Jestem wrażliwa i empatyczna. Potrafię sobie wyobrazić, co czuje ta dziewczyna i emocje, jakie nią targają. Myślę, że pokazuję to wiarygodnie, skoro nawet sama, oglądając niedawno jej przeżycia w jednym z odcinków, wzruszyłam się tak, że popłynęła mi łza...
Jak się potoczą jej dalsze losy? Odzyska serce Błażeja (Radek Rutkowski), czy pogodzi się z Dawidem (Tomasz Borkowski) i razem stworzą rodzinę dla Jasia?
- To wyjaśni się po wakacjach. Fajnie, gdyby ta historia doczekała się szczęśliwego finału. Emilka wiele przeszła i przydałoby się jej trochę wytchnienia. Wątek ma uświadomić młodym osobom, że nawet z najgorszych sytuacji można znaleźć wyjście, pod warunkiem, że człowiek chce i ma w kimś oparcie.
Prywatnie w niczym Pani jej nie przypomina...
- Różni nas temperament - ona jest powolna, czasami wręcz "mimozowata", biernie zdaje się na to, co ma być, natomiast ja lubię brać sprawy w swoje ręce i działać! W wieku 14 lat wydrukowałam CV i rozesłałam po agencjach. Starałam się rozwijać w kierunkach, związanych ze sceną - śpiewałam w musicalu, tańczyłam w zespole, a nawet występowałam w cyrku, w roli akrobatki, tancerki i ... pomocnika klauna!
A jak trafiła Pani do serialu?
- Z castingu. Przyszłam jako ostatnia kandydatka i pokonałam wszystkie poprzedniczki! Ta rola przyspieszyła moje dorastanie - w wieku 16 lat zamieszkałam sama w Warszawie. W szkole miałam indywidualny tok nauczania. Wymagało to ode mnie samodyscypliny, odpowiedzialności i sporo wysiłku, ale nie narzekałam, bo w ten oto sposób spełniało się moje największe marzenie: mogłam grać!
Nie zdecydowała się Pani jednak na studia aktorskie.
- To świadomy wybór. Studenci Akademii Teatralnej przez dwa lata mają zakaz uprawiania zawodu, a ja nie chciałam rozstawać się z "Na Wspólnej". Podjęłam studia organizacji produkcji filmowej i telewizyjnej. Solidne wykształcenie, poparte praktyką, to lepsza droga do sukcesu niż bywanie na bankietach, czego unikam. Dlatego stawiam na ciągły rozwój i zdobywanie nowych doświadczeń.
Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ