"Na sygnale": Rodzynek w męskiej ekipie
- Martyna ma silny charakter, można powiedzieć - "charakterek", o czym świadczy choćby to, że wbrew oporowi ojca postawiła na swoim. Jest dziewczyną zdolną do wczuwania się w uczucia innych, pomocną, uczynną, odważną, ale też nieraz konfliktową - mówi Monika Mazur grająca ratowniczkę Martynę Kubicką.
Przypomnijmy pani postać, Martynę...
- To dwudziestopięcioletnia absolwentka wydziału ratownictwa medycznego Akademii Medycznej ze stacji w Leśnej Górze. Miała trudności z ojcem, który nie chciał się zgodzić, żeby wybierała ten zawód i studiowała ten kierunek. Uważał, że to nie jest zawód wystarczająco prestiżowy, wystarczająco popłatny, niebezpieczny, a poza tym, że nie jest to zajęcie dla kobiety. Martyna pochodzi z tzw. "dobrego domu", gdzie na nią chuchano i dmuchano. Dla niej jednak ratownictwo medyczne to życiowa pasja, zawód dający wspaniałe, mocne, prawdziwe emocje, polegający na pomaganiu ludziom w sytuacjach ekstremalnych, takich w których nikt inny, tylko ratownicy mogą im pomóc. To zajęcia, a raczej służba, która wiąże się z codziennym niemal ryzykiem i ogromną odpowiedzialnością i która wymaga stałego wysiłku fizycznego i psychicznego.
Jaka jest Martyna jako młoda kobieta?
- Ma silny charakter, można powiedzieć - "charakterek", o czym świadczy choćby to, że wbrew oporowi ojca postawiła na swoim. Jest dziewczyną zdolną do wczuwania się w uczucia innych, pomocną, uczynną, odważną, ale też nieraz konfliktową, co przysparza jej wielu kłopotów. W obronie ludzi, nie boi się narażać ważnym osobom, nawet przełożonym.
Co uważa pani za najważniejsze walory tego serialu?
- Myślę, że dla widzów wartością jest autentyzm wydarzeń, o których serial opowiada, jako że kolejne historie oparte są na prawdziwych faktach. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że zawodowi ratownicy czasem zgłaszają uwagi co do niezgodności niektórych naszych działań z prawdziwymi praktykami ratowniczymi. My jednak jesteśmy tylko aktorami, a nie prawdziwymi ratownikami, a ten film to popularny serial rozrywkowy, a nie film instruktażowy o ratownictwie medycznym. Z mojego punktu widzenia przyjemnością jest to, że jestem "rodzynkiem", jedyną kobietą w męskim towarzystwie ratowniczym. To dodaje akcji i relacjom w gronie ratowniczo-koleżeńskim dodatkowych emocji i smaków.
Zadebiutowała pani w serialu "Pierwsza miłość", pojawiła się pani w "Ojcu Mateuszu" i "Galerii", przy czym ciągle studiuje pani w krakowskiej szkole teatralnej. Co jest pani największym marzeniem zawodowym?
- Na pewno móc grać nie tylko w serialach i filmach, ale także w teatrze, choć wiem, że nie będzie to łatwe. W Krakowie kładzie się akcent jednak na teatr, bo to bardzo teatralne miasto, nie filmowo-serialowe. Wiem jednak, jak trudno młodym aktorom o jakiekolwiek role, a o teatralne chyba w szczególności. Jeśli więc otrzymujemy jakieś propozycje, to je chętnie przyjmujemy. Każda rola, nawet najdrobniejsza, przynosi kolejne doświadczenie.
Premierowe odcinki "Na sygnale" w TVP 2 już od środy, 10 września!
Rozmawiał: Krzysztof Lubczyński