"Na sygnale": Renata to silna chłopczyca
Niezależność, odwaga i upór to jej największe zalety. Tak mówi o swojej serialowej bohaterce Renacie Agata Załęcka, która na potrzeby produkcji przeszła kurs jazdy samochodem dostawczym.
Polubiłaś swoją postać, którą od niedawna grasz w serialu "Na sygnale"?
- W mojej pracy liczy się coś innego. Nie koncentruję się na lubieniu postaci, lecz na jak najgłębszym wcieleniu się w daną rolę. W tym zawodzie trzeba się odnaleźć w każdej, natomiast ja najlepiej czuję się w dramacie, w rolach "ciężkich" i skomplikowanych, do których miałam pociąg już w szkole aktorskiej.
Co sprawia Ci największy kłopot w trakcie pracy na planie?
- Wstawanie skoro świt (śmiech). Poważnie jednak mówiąc, zdjęcia "Na sygnale" przebiegają bez większych zakłóceń i problemów. Prócz jednej zabawnej wpadki nic szczególnego się nie wydarzyło - w scenie reanimacji zrobiłam masaż serca nie tej osobie, której trzeba. A następnie podałam nosze do góry nogami (śmiech).
Czy pojawienie się Renaty w zespole zmieni coś w relacjach pozostałych bohaterów?
- Mogę tylko powiedzieć, że ma ona dość męskie zainteresowania, lubi samochody i będzie często prowadzić karetkę pogotowia. Do ekipy ratowników trafiła przez przypadek, wcześniej była kierowcą taksówki bagażowej. Przy okazji, dzięki tej roli dowiedziałam się, co to jest silnik Wankla, ale też czym jest intubacja, na czym polega resuscytacja, masaż serca czy wkłucie. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że bycie ratownikiem medycznym jest bardzo odpowiedzialną pracą! A ich wiedza niejednokrotnie ocaliła komuś życie!
Łatwo było Ci wejść w kolejną serialową ekipę?
- Jak w każdej nowej pracy, z nowymi ludźmi, czułam się trochę zestresowana, ale wszyscy przyjęli mnie bardzo ciepło. Z czasem poznamy się lepiej.
Praca na planie serialu nie jest jedynym Twoim zajęciem.
- To prawda. Na co dzień gram w dwóch przedstawieniach, w warszawskim Teatrze Kwadrat w spektaklu "Jak na wulkanie" oraz w Teatrze Impresaryjnym w "Andropauzie 2". Miło wspominam też role w Kabarecie Moralnego Niepokoju, z którym współpracowałam przez rok. To był intensywny czas. Byłam ciągle na walizkach, w nieustannych rozjazdach. Zjechaliśmy kawał Polski oraz kilka krajów w Europie. Zapamiętam to jako niesamowitą przygodę.
A twoja recepta na najlepszy relaks i odpoczynek?
- Wciągająca książka i kieliszek dobrego wina z muzyką w tle w zaciszu mojego mieszkania dają mi chwile niezbędnego wytchnienia. Kiedy czasu jest więcej, podróżuję po świecie. To moja największa pasja! Ostatnio byłam na Kubie. To kraj dużych kontrastów, ale największe wrażenie zrobił na mnie Wietnam i jego kultura, ludzie, jedzenie. Także Malediwy, bo jest to raj na Ziemi. Teraz powoli planuję kolejną podróż. Na Wyspy Kanaryjskie lub ponownie do Wietnamu, tym razem jednak do Sajgonu.
Rozm. Artur Krasicki