Na sygnale
Ocena
serialu
8,1
Bardzo dobry
Ocen: 6616
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Na sygnale": Ratowniczka w nowej edycji "Tańca z gwiazdami"?

Monika Mazur od czterech lat wciela się w ratowniczkę Martynę Kubicką w serialu "Na sygnale". Widzowie znają ją także z programu "Przygarnij mnie" w TVP2. Nam zdradza, dlaczego chciałaby wystąpić w "Tańcu z gwiazdami".


 - Na jakim etapie życia - zarówno zawodowego, jak i prywatnego - obecnie się znajdujesz?

- W czerwcu skończę 26 lat, co jest dla mnie wyraźną cezurą, bo oznacza choćby pożegnanie ze zniżkami (śmiech). Szczęśliwie we wrześniu ubiegłego roku obroniłam dyplom w krakowskiej PWST i zdobyłam tytuł magistra sztuki. Cieszę się, że mogę rozwijać się w serialu "Na sygnale", który na tyle przypadł do gustu widzom, że zdobył aż trzy Telekamery "Tele Tygodnia". Niedawno dołączyłam też do obsady spektaklu "Single po japońsku", z którym jeździmy po całej Polsce. Oczywiście mam apetyt na więcej (śmiech), ale doceniam to, że pracuję, bo nie wszyscy z mojego roku znaleźli dla siebie miejsce.

Reklama

A prywatnie? W zeszłym roku przyjęłam oświadczyny mojego ukochanego Tomka Chrapusty. Wspólnie adoptowaliśmy cudownego czworonoga Charliego, którego poznałam przy okazji programu TVP2 pt. "Przygarnij mnie".

- Twój narzeczony - podobnie jak Ty - też jest aktorem. A mówi się, że dwoje artystów pod jednym dachem to... o jednego za dużo.

- Absolutnie nie podzielam tej tezy! Nikt nie zrozumie artysty tak dobrze jak drugi artysta. Wszystko zależy od ludzi. Akurat my z Tomkiem świetnie się dogadujemy.

- Ciekawe, że jako absolwentka krakowskiej PWST nie patrzysz na seriale z przymrużeniem oka.

- Mam kontakt z aktorstwem od 14. roku życia, więc od początku studiów byłam świadoma tego, że nie zostanę natchnioną artystką, która myśli tylko o szekspirowskich rolach i nie zagra w serialu ani w reklamie. Na to jestem zbyt pragmatyczna. Pamiętam wywiad Witolda Pyrkosza, w którym powiedział, że aktorstwo nie jest żadną misją ani powołaniem. Misja to wielkie słowo, które może odnosić się do ratowania komuś życia. Całkowicie się z tym zgadzam.

- A wystąpiłabyś w "Tańcu z gwiazdami"?

- Jeśli tylko padnie taka oferta, będę na "tak". Uważam, że aktor może tworzyć na wielu polach. Grać w serialach, teatrze, filmie, reklamach, pisać, reżyserować, produkować, prowadzić rozmaite programy telewizyjne, kursy, warsztaty i szkolenia... Inna sprawa, że podejście do pracy aktorów na rzecz telewizji bardzo się zmieniło. Minęły już czasy, kiedy granie w serialach było oceniane niżej niż inne formy aktorskich działalności. Ten zawód polega również na tym, by mieć swoją publiczność. Serial właśnie na to pozwala.

- Jesteś bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Myślisz, że każdy aktor powinien być w kontakcie ze swoimi wielbicielami?

- Osobiście bardzo szanuję każdego fana, czego najlepszym dowodem jest to, że zawsze odpisuję na listy i nikomu nie odmawiam autografu. Pamiętam, że jako mała dziewczynka pojechałam z babcią na Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Miałam wtedy okazję zobaczyć, jak sławne aktorki i aktorzy zachowują się w stosunku do swoich sympatyków. Od tamtej pory wzorem w tej kwestii pozostaje dla mnie Małgorzata Kożuchowska, która jako jedna z niewielu gwiazd nikogo nie odesłała z kwitkiem. Godzinami rozdawała autografy i pozowała do zdjęć z wpatrzonymi w nią dzieciakami z całej Polski. Była po prostu cudowna! Obiecałam sobie wówczas, że jeśli w przyszłości zostanę aktorką, nigdy nie zlekceważę żadnego fana. Do dziś wydaje mi się śmieszne paradowanie po Międzyzdrojach w czapce z daszkiem w okularach przeciwsłonecznych, byle tylko wszyscy dali mi spokój (śmiech).

 

 

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy