"Na sygnale": O krok od tragedii…
Tragiczny wypadek… i kłótnia, która może złamać karierę doktora Góry!
Artur wciąż nie umie porozumieć się z Gabi... i jego kariera wisi przez to na włosku. A w kolejną środę ratownicy zostaną wezwani do wypadku, w którym zderzą się dwa samochody. Na miejsce pojadą aż dwie ekipy - Gabi i Artura - ale rannych i tak będzie zbyt dużo.
Bo trzecie auto, o którym nikt wcześniej nie wspominał - wypełniony pasażerami bus - wjedzie do rowu. Morawska od razu przejmie dowodzenie: - Pierwszy na miejscu kieruje akcją! Dawajcie tu posiłki i straż! Trzeba ciąć wrak!
A doktor Góra znów wejdzie z Gabi w konflikt. Lekarz zacznie reanimację jednej z pacjentek, choć jego szefowa uzna, że kobieta nie ma szans. Morawska, widząc jego niesubordynację, z trudem zapanuje nad emocjami...
- Mam jednego lekarza na wszystkich poszkodowanych, bo siebie i Miśka wyłączyłeś na 30 minut! I zabrałeś sprzęt, którym mogę uratować pacjentów z większą szansą na przeżycie!
Tymczasem chwilę później pogorszy się stan aż dwóch osób. Młody mężczyzna - z urazem brzucha - będzie wymagał natychmiastowej operacji. A tuż po nim straci przytomność nastolatek, który zacznie krwawić do czaszki.
Doktor Góra zawiezie w końcu chłopca do szpitala i - załamany - przekaże później szefowej złą wiadomość: - Musiałem go wprowadzić w śpiączkę farmakologiczną... Jest źle.
Gabi w odpowiedzi... wymierzy lekarzowi siarczysty policzek!
- Trzy osoby walczą teraz o życie! Wystarczyło trzymać się procedur!