"Na sygnale": Na ratunek samobójcy
Jedni świętują… a inni wpadają w rozpacz. Za to ratownicy znów mają pełne ręce roboty!
Młody mężczyzna - Marcin - w sylwestrową noc wejdzie na dach jednej z kamienic i postanowi skoczyć na ziemię.
- Zostawcie mnie w spokoju! To był zły rok... najgorszy! Ten też będzie do dupy... To po co mam się męczyć, co?! Po co?!
A kilka minut później wyzna ratownikom, że pragnie się zabić przez kobietę.
- Kocham ją jak wariat, a ona...? Ma to gdzieś! I teraz już mi nic nie zostało! Nie chcę żyć bez Marty, a ona... Szkoda gadać w ogóle, jestem dla niej nikim!
Lidka, stojąc naprzeciwko desperata, będzie przerażona. Tymczasem doktor Góra, z obojętną miną, rzuci tylko: - Serio myślisz, że warto robić sobie krzywdę przez kobietę? Tego kwiatu jest pół światu...
- Ale taka jest tylko jedna! Więc dajcie mi spokój! Ja już zdecydowałem!
- No dobra, skoczysz... A co, jak się nie zabijesz? To tylko trzy piętra w dół. Trochę mało. Chyba za niski budynek wybrałeś, żeby mieć pewność, że zostanie z ciebie tylko mokra plama... Za to masz duże szanse, żeby zostać kaleką i skończyć na wózku... albo w hospicjum. I będziesz rośliną przez następnych dziesięć, dwadzieścia lat... Serio taki masz plan?
Czy taktyka lekarza się sprawdzi i Marcin zejdzie w końcu na ziemię, cały i zdrowy?