"Na sygnale": Końska dawka
Doktor Góra ma pecha – i na kolejnym dyżurze znów trafia na szaleńca. Jak poradzi sobie z takim wyzwaniem?
Tym razem szef stacji jedzie z ekipą na seans bioenergoterapeuty, który twierdzi, że umie uleczyć każdą chorobę. Wśród pacjentów, którzy poddają się “cudownej" terapii, jest Tomasz - którego na spotkanie namówiła matka.
Chłopak ma problem z agresją, nie panuje nad emocjami i w końcu wyznaje ratownikom, że widział "Złego"... Doktor Góra posyła jego matce ciężkie spojrzenie:
- Czy syn leczy się psychiatrycznie?
- Co pan?! To normalny chłopak! Tylko czasem go ponosi...
- Jeżeli chłopak ma omamy, "dobra energia" tu nie wystarczy. On musi zacząć leczenie, zanim dojdzie do tragedii...
Tymczasem "bioenergoterapeuta" co chwila wtrąca się, krytykuje pracę lekarza - i przeszkadza w badaniu. A szef stacji jest bliski wybuchu...
- Ten pan nie ma pojęcia o równowadze energetycznej... Najlepiej od razu zamknąłby chłopaka w pokoju bez klamek!
- Szczerze mówiąc, najchętniej zamknąłbym tam pana!
Kilka minut później ratownicy wychodzą - bo matka Tomasza odrzuca jednak ich pomoc. A wtedy chłopak znów wpada w szał... I tym razem atakuje "cudotwórcę", który miał go uleczyć. Szaleniec rozbija bioenergoterapeucie głowę i próbuje udusić własną matkę. A Góra wraca biegiem na salę - i od razu rzuca się, by go powstrzymać.
- Chowaniec! Kaftan farmakologiczny!
- Robi się!
Lidka szybko wykonuje zastrzyk, ale chłopak nie traci przytomności. I w końcu zrzuca z siebie Górę tak, że lekarz wpada z impetem na stojące obok krzesła. Szef stacji jednak się poddaje - i na nowo próbuje szaleńca unieruchomić.
- Zaraz zacznie działać... To końska dawka!