Na krawędzi
Ocena
serialu
9,1
Super
Ocen: 358
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Pora znowu ruszyć w świat

- Tytuł pasuje do serialu, ponieważ główni bohaterowie tak naprawdę żyją na krawędzi. Są pogubieni, mają różnego rodzaju problemy, tajemnice i nałogi, z którymi trudno im się uporać - mówi Mateusz Damięcki, którego właśnie oglądamy w letnich powtórkach serialu Macieja Dutkiewicza.

Co u Pana słychać?

- W porządku, dziękuję. Sporo pracuję, co mnie ogromnie cieszy. Nie lubię stagnacji. W tej chwili gram razem z Bartkiem Kasprzykowskim w spektaklu "Kamienie w kieszeniach" (Lublin, Scena Prapremier InVitro - 20, 21 i 24 czerwca). W kolejce czeka też premiera kolejnej sztuki. Wygląda na to, że przez najbliższe miesiące będę zajęty.

Tak jak prokurator Frydrych z serialu "Na krawędzi". Młody prawnik pnie się po szczeblach zawodowej kariery. Jaki to człowiek?

Reklama

- Ambitny, pracowity, dokładny. Lubi mieć porządek podczas prowadzenia sprawy. Wkurza go, jeśli polecenia, które wydaje, są lekceważone. Angażując się w pracę, chce się wykazać. Konkurencja przecież nie śpi! Już na początku drogi zostaje zweryfikowany i poddany konfrontacji z otaczającą go rzeczywistością. Poznajemy go w momencie, w którym jest "umoczony". Żeby spłacić dług wdzięczności, musi się podporządkować. Balansuje na krawędzi prawa i bezprawia...

A gdzie etyka zawodowa? To zawód zaufania publicznego. - Zdarza się, że dobry staje się zły w momencie, gdy zaczyna przejmować niebezpieczną zasadę, że cel uświęca środki...

Serial wciągający, pełen zagadek. Fajnie się go ogląda.

- Dobrze napisany scenariusz to połowa sukcesu. Serial trzyma w napięciu, dozuje informacje dotyczące bohaterów. Miło wspominam pracę na planie. Reżyser Maciej Dutkiewicz od początku wiedział, czego ode mnie oczekuje i tak poprowadziłem swoją postać. Potem tylko wystarczyło dobrze żyć z pionem garderobianym, czyli wskoczyć w garnitur, eleganckie buty i prokurator Frydrych gotowy (śmiech).

Pisze Pan książkę, która ma być podsumowaniem wyprawy na Syberię. Na jakim jest etapie?

- Na razie, z powodów zawodowych, pisanie zeszło na plan drugi. Ale jeśli tylko pozwoli na to czas, na pewno skończę książkę. Tym bardziej że nie piszę jej na pokaz, tylko dla siebie. Chcę spisać wspomnienia z wyprawy, żeby zamknąć już ten rozdział. Czas na nowe przeżycia. Przede mną wyprawa dookoła świata...

Walizki pewnie ma Pan już spakowane?

- Chciałbym powiedzieć, że tak. O niczym innym nie marzę, jak właśnie o poznawaniu i odkrywaniu nowych miejsc. Ale z realizacją planów bywa różnie. Najlepszy sposób, to uzbroić się w cierpliwość i czekać. Na szczęście nie ma ciśnienia typu, że już muszę wyjechać. Wszystko w swoim czasie.    

Rozm. MARIA OSTROWSKA

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Na krawędzi | seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy