Kopał piłkę z Frankowskim!
Aktor Przemysław Sadowski, czyli Andrzej Czyż z "Na krawędzi", mógł zostać sportowcem. Próbował wielu dyscyplin, jednak to aktorstwo daje mu dziś chleb. Artysta mówi, że ma też inne talenty - w wolnych chwilach amatorsko muzykuje.
Czy to prawda, że ukończył pan szkołę muzyczną?
- Przez cztery lata uczyłem się grać na fortepianie w ognisku muzycznym, które ukończyłem w wieku 17 lat i już wtedy zacząłem interesować się czymś innym. Uprawiałem sport, interesował mnie teatr. Muzyka odeszła na dalszy plan. Ale rzeczywiście, umiem zagrać na fortepianie kilka melodii. Sam też nauczyłem się grać na gitarze, ale to raczej takie "harcerskie" granie przy ognisku.
Myślał pan kiedyś o zostaniu sportowcem?
- Od trzeciej klasy szkoły podstawowej zajmowałem się sportem. Najpierw były zajęcia w podstawówce nr 8 w Białymstoku, gdzie trenowałem lekkoatletykę, potem piłkę ręczną. Do dziś mam w domu stare dyplomy za króla strzelców turniejów dziecięcych. Później przez jakiś czas chodziłem na taniec towarzyski, ale pewnego dnia pojechałem na zajęcia rowerem i mi go ukradli. Wtedy odechciało mi się tańca towarzyskiego...(śmiech).
A w piłkę nożną pan nie grał?
- Oczywiście, że grałem! Kopałem piłkę z Tomkiem Frankowskim (były reprezentant Polski w piłce nożnej, aktualnie napastnik Jagiellonii Białystok), na piaskowym boisku koło mojego domu w Białymstoku. Rzuciłem jednak futbol na rzecz koszykówki. Oglądałem pierwsze kasety z meczami NBA, które docierały do nas z Ameryki. Marzyłem o butach Nike, na które moich rodziców nie było stać. Gdy dostałem na urodziny pierwsze buty Pumy, byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Chodziłem do IV Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku, gdzie była klasa o profilu sportowym. Przez rok trenowałem też rzut dyskiem.
Przemysław Sadowski: aktor teatralny, telewizyjny i filmowy. Absolwent łódzkiej "filmówki". Znany m.in. z ról w filmach "Pierwszy milion", "Droga do raju", "Cisza", "Sęp", "Układ zamknięty" oraz w serialach "Naznaczony", "Na krawędzi" czy "Ja to mam szczęście". Ma 38 lat.
Rozmawiała: Dominika Gwit PAP Life)