Czuła materialistka
- Sylwia wzięła ślub z rozsądku, dla pieniędzy, jednak potrafi okazać też uczucie swojemu mężowi - sędziemu Zawadzie - opisuje swoją bohaterkę aktorka Joanna Kulig. Czy jednak naprawdę wszystko o nim wie?
Bohaterka, którą gra Pani w serialu "Na krawędzi", ma więcej zalet czy wad?
- To postać raczej negatywna, lecz dzięki temu jest ciekawym aktorskim wyzwaniem. Jest na pewno inna od Wiki ze "Szpilek na Giewoncie". Tamta była pozytywną, spontaniczną i bezkompromisową dziewczyną. Sylwia natomiast jest bardziej dojrzała i świadoma różnych zależności, w których funkcjonuje. Poza tym nigdy wcześniej nie grałam dziewczyny zakochanej w starszym mężczyźnie!
Można ją polubić?
- Jest młodą kobietą, która wyszła za mąż za dużo starszego mężczyznę, dobrze sytuowanego prawnika. To trudne małżeństwo. Wydaje się, że zdecydowała się na nie z powodów materialnych, lubi się bowiem bawić i imprezować, ciągnie ją do hazardu, nieobcy jest jej cynizm. Z odcinka na odcinek powoli jednak się zmienia, potrafi być naprawdę ciepła i czuła dla męża.
Dobrze się Pani czuła w skórze Sylwii?
- Oczywiście, choć przyznam się, że bardziej odpowiadają mi role komediowe. Grałam je w teatrze, w filmie jak na razie zdarzały się one dość rzadko. Poza tym bardzo lubię pracować w fabułach typu fantasy, gdzie dzięki charakteryzacji zmieniam się w taki sposób, że trudno mnie rozpoznać. Podobają mi się też produkcje, w których uprawiam sztuki walki. Tego rodzaju role są najbardziej "energetyczne". A czy można Sylwię polubić? Ocenę zostawiam widzom!
Pani liczne obowiązki i zobowiązania nie kolidowały z pracą na planie serialu Maćka Dutkiewicza?
- Ostatnio rzeczywiście byłam nieźle zabiegana: zdjęcia próbne, plany zdjęciowe, promocja "Sponsoringu", udział w kilku filmowych festiwalach. Zagrałam również niedużą, lecz fajną rolę młodej, przedwojennej arystokratki w serialu TVP i BBC "Szpiedzy w Warszawie". Dlatego niewiele miałam czasu na swoje sprawy.
Ten rok również zapowiada się pracowicie?
- Wszystko na to wskazuje. Do kin wszedł właśnie amerykański film fantasy "Hansel i Gretel. Łowcy czarownic", w którym gram rudowłosą wiedźmę. Przygotowuję się także do roli w filmie Bochniaka o narodzinach i upadku zespołu disco-polo.
Ma Pani czas na chwilę oddechu, wyciszenie się?
- Zdarzają się takie dni (śmiech). Aby się zregenerować pływam, ćwiczę, pomagają mi wszelkiego rodzaju zajęcia fizyczne. A jak tylko mam kilka dni wolnych, jadę do mojej rodzinnej Muszynki.
Rozmawiał ARTUR KRASICKI