Żelazna dama z "Na dobre i na złe"
Anita Sokołowska wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim i od razu zagrała jedną ze swoich najważniejszych scen w „Na dobre i na złe”. W najbliższych odcinkach jej bohaterka Lena dostarczy widzom wielu emocji. Zrobi wszystko, by pomóc Witkowi i popadnie w konflikt z większością personelu szpitala w Leśnej Górze.
Twój urlop macierzyński przeszedł do historii, pracujesz na pełnych obrotach. Jak sobie radzisz z łączeniem obowiązków zawodowych i wychowywaniem dziecka?
- Mogłabym teraz zacząć opowiadać, że jest świetnie, bo to dobrze wygląda, ale rzeczywistość jest inna. Nie ma co ukrywać - łatwo nie jest. Chodzi mi głównie o zmęczenie fizyczne. Gdy wraca się do pracy i wychowuje dziecko, bardzo dużo się dzieje. Cały czas jestem aktywna, przyjeżdżam do domu po kilkunastu godzinach na planie i zajmuję się maluchem. Czasami się śmieję, że jadę do pracy, żeby odpocząć.
Zabierasz synka na plan "Na dobre i na złe"?
- Tak, ale nie na całe dnie. Staram się zabierać Antoniego na plan na kilka godzin wtedy, gdy wiem, że będę miała jakąś przerwę podczas zdjęć. Te krótkie chwile są dla mnie ważne, jesteśmy wtedy tylko dla siebie i nie mam poczucia, że nie widzę dziecka od rana do nocy. Antoni bardzo dobrze znosi podróże samochodem, na razie nie protestuje, więc nie ma przeszkód, żeby mi towarzyszył.
Co w najbliższych odcinkach wydarzy się w życiu Leny?
- Scenarzyści rozpisali mój wątek tak, że nie zabraknie w nim skrajnych emocji. Lena będzie balansować na granicy wytrzymałości nerwowej w związku z problemami Witka (Bartosz Opania), który jest sparaliżowany od pasa w dół i rozbity psychicznie. Pojawi się szansa, żeby odzyskał pełną sprawność, ale długo będzie odrzucał pomoc i nie będzie chciał przechodzić rekonwalescencji. Rany psychiczne człowieka wracającego z wojny są czasami zdecydowanie bardziej bolesne i dotkliwe niż fizyczne. Trudności z powrotem do rzeczywistości, nieumiejętność poradzenia sobie i zaakceptowania swojego stanu - tego doświadczy Latoszek. Dopiero dramatyczne zdarzenie sprawi, że trafi na stół operacyjny, ale...
Zakończenie obecnego i początek kolejnego sezonu "Na dobre i na złe" będą bardzo emocjonujące. Po ostatnim odcinku wyemitowanym przed wakacjami zostawimy widzów w niepewności. Mam nadzieję, że będą z niecierpliwością czekać na kolejne odcinki, na to, co się w nich wydarzy, bo przecież po to realizujemy serial.
Trudne chwile w życiu Leny oznaczają ciekawe sceny do zagrania dla ciebie.
- Zdecydowanie, niedawno nagraliśmy scenę totalnej rozpaczy Leny, jedną z moich najważniejszych w "Na dobre i na złe". W nowym sezonie serialu jej sytuacja mocno się skomplikuje, stanie w opozycji do wielu ludzi w Leśnej Górze, nie wiadomo, czy wróci do pracy w szpitalu. W obecności Latoszka będzie żelazną damą, nie pozwoli sobie na okazywanie słabości, ale w rzeczywistości jego dramat bardzo na nią wpłynie. Emocje, które nią targają, znajdą ujście w innych sytuacjach, na przykład podczas prób konsultacji stanu zdrowia Witka z innymi lekarzami.
Wielu fanów "Na dobre i na złe" trzyma kciuki za związek Leny i Latoszka. Masz dla nich dobre wieści? Czy wasi bohaterowie nadal będą parą?
- Do rozwodu na razie nie dojdzie, ale nie wiem, czy nadal będą razem. Zobaczymy, jak ułożą się ich losy. To bardzo miłe, że po tylu latach budzimy emocje, zainteresowanie i kontrowersje wśród widzów. Nasze postacie są sparowane przynajmniej osiem lat, nie ma co ukrywać, że jesteśmy jednym z najstarszych stażem związków w "Na dobre i na złe". W Leśnej Górze pojawiło się w tym czasie bardzo dużo nowych postaci, które są dla widza atrakcyjniejsze, bardziej intrygujące. W naszym przypadku scenarzystom o wiele trudniej napisać coś interesującego i zaskakującego, Lena i Latoszek dużo przeżyli.
Skupiasz się teraz wyłącznie na "Na dobre i na złe", czy masz inne zajęcia zawodowe?
- Przygotowuję się do nowej transzy odcinków serialu "Przyjaciółki" i kolejnej premiery w Bydgoszczy (w Teatrze Polskim - przyp. aut.). Nigdy nie zrezygnowałam z teatru, ani on ze mnie, darzymy się miłością absolutną. Tym razem spektakl dotyczy Ryszarda Kapuścińskiego i jego teksów o Afryce. Czytam, wracam do książek i reportaży. To niebywałe jak po latach zmienia się spojrzenie, postrzeganie rzeczywistości. Gdy w czasach licealnych czytałam "Heban", zwracałam uwagę na zupełnie inne rzeczy niż teraz. Co innego mnie interesowało, odkrywam tę książkę na nowo.
Tematyka spektaklu idealnie wpisuje się w twoje zainteresowania. Jesteś zapaloną podróżniczką.
- Zdecydowanie, bardzo lubię podróże. Akurat w Afryce jeszcze nie byłam, ale bardzo chętnie się tam wybiorę. Na razie to niemożliwe, bo mój synek jest za mały na takie wyjazdy. Może uda się za rok.
Rozmawiał Kuba Zajkowski