Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86387
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​Zakochana w mężczyźnie ze swoich marzeń

Kamilla Baar, czyli Hana Goldberg z "Na dobre i na złe", twierdzi, że zawsze wierzyła, iż spotka mężczyznę ze swoich marzeń, który uczyni ją najszczęśliwszą kobietą świata. Nie zwątpiła w to nawet wtedy, gdy rozpadło się jej małżeństwo...

Kiedy Kamilla Baar grała swą pierwszą filmową rolę - Magdę w filmie "Vinci" Juliusza Machulskiego - była bardzo zakochana w swoim koledze z Akademii Teatralnej, Wojciechu Solarzu, czyli Marcinie z "Paradoksu". Wierzyła wtedy, że ich uczucie przetrwa nawet najtrudniejsze próby, a jej szkolna miłość okaże się miłością jej życia. Niestety, już 4 lata po ślubie Kamilli i Wojtka okazało się, że nie byli jednak sobie pisani... Kamilla poprosiła męża o rozwód, zamieszkała sama i powtarzała sobie w duchu, że z pewnością jeszcze kiedyś się zakocha.

Reklama

- Będę jeszcze kiedyś radosną, szczęśliwą, kochającą żoną i matką - mówiła w wywiadzie, pytana, jak wyobraża sobie siebie za kilka lat, dodając, że to, co najlepsze, na pewno jest jeszcze przed nią.

Kiedy w 2008 roku dostała propozycję, by zagrać w "Romeo i Julii" w Teatrze Stu, bez wahania kupiła bilet na pociąg i pojechała do Krakowa. Jej małżeństwo praktycznie już wtedy nie istniało, rozwód był kwestią najbliższych miesięcy. W krakowskim teatrze na rozmowę z reżyserem spektaklu czekał też akurat Wojciech Błach, czyli Jerzy Tosiek z "Plebanii". Przedstawili się sobie, odbyli długą rozmowę... Wojtek opowiedział Kamilli o tym, jak w sylwestrowy wieczór 2006 roku żona odeszła od niego bez słowa, powiedział, że jego życie legło w gruzach. Ona zwierzyła mu się, że nie potrafi już kochać męża i czuje się nieszczęśliwa tkwiąc w nieudanym związku. Dobrze im się rozmawiało, ale Wojciech Błach bał się zaprosić Kamillę na kolację. Ocenił ją wtedy jako wyniosłą i pewną siebie kobietę, u której z pewnością nie miałby żadnych szans. To ona zaproponowała, by pokazał jej Kraków, z którym od lat był związany...

- Wojtek po prostu mnie oczarował - wspominała później.

Po rozwodzie Wojciech Błach zaszył się w malutkich Pełczyskach w powiecie pińczowskim. Kupił wiejski dom, wyremontował go i spędzał w nim każdą wolną chwilę. Gdy Kamilla po raz pierwszy pojechała z nim do Pełczysk, wiedziała już, że Wojciech Błach jest mężczyzną z jej marzeń.

- Tu będzie mój prawdziwy dom - powiedziała ponoć, gdy Wojtek wyznał jej miłość na progu swojego gospodarstwa i zapytał, czy zgodzi się iść przez życie u jego boku.

Mieszkańcy Pełczysk przyjęli Kamillę jak dobrą znajomą. To oni jako pierwsi dowiedzieli się, że sławni mieszkańcy ich wsi zostaną rodzicami. Bruno, synek Kamilli i Wojtka, przyszedł na świat w styczniu 2011 roku.

- Zbudowałem już piękny dom, zasadziłem drzewo, a teraz doczekałem się syna. Do pełni szczęścia nie potrzeba mi już nic więcej - powiedział wtedy podczas pikniku w Pełczyskach Wojciech Błach.

Kamilla na kilka miesięcy zrezygnowała z pracy i cały swój czas poświęcała synkowi. Wojtek wyjechał do Zakopanego, by zagrać w "Szpilkach na Giewoncie", a ona - w ich warszawskim mieszkaniu - tęskniła za ukochanym, za ich wiejskim domem i za... pracą. W końcu, po długiej rozmowie ze swoim życiowym partnerem, zdecydowała się wrócić przed kamerę. Dostała dużą rolę w "Na dobre i na złe" i uznała, że jeśli jej nie przyjmie, druga taka okazja może się już jej nie przytrafić.

- To Wojtek przekonał mnie, że można być jednocześnie mamą i grać - twierdzi Kamilla.

Kamilla Baar nie ma dziś wątpliwości, że Wojciech Błach jest właśnie tym mężczyzną, na którego czekała całe życie.

- Mając go u swojego boku, jestem po prostu szczęśliwa! - mówi.

 

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: seriale | Kamilla Baar | Wojciech Błach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy