Ślub na łożu śmierci

Narodziny miłości Lena pojawiła się w szpitalu jako stażystka, zaś Witek był już lekarzem na dobre zadomowionym w Leśnej Górze. Starska od razu wpadła mu w oko, ale dla niej nie była to miłość od pierwszego wejrzenia.

Starania Latoszka odniosły niebawem zamierzony skutek i lekarz rozkochał w sobie Lenę. Zanim zdecydowali się na ślub, przechodzili upadki i wzloty, bo oboje mają nieprzeciętne charaktery.

Gdy już w końcu udało im się sformalizować związek, chwilę później okazało się, że ich małżeństwo nie jest ważne w świetle prawa z powodu błędu w urzędzie. Wydawało się już, że to początek końca wspólnych losów naszych bohaterów.

Lena wbrew woli Witka zdecydowała się wyjechać na długi staż do Londynu. Na dodatek współpracowała z przystojnym profesorem, o którego Latoszek był zazdrosny. Sprawy pokomplikowały dodatkowo liczne nieporozumienia, w rezultacie których Witek był przekonany, że Lena wyszła za mąż za jego rywala.

Dumny lekarz, który nie chciał więcej słyszeć o Starskiej, gdy dowiedział się, że ukochana zachorowała na raka, zapomniał o wszystkich zajściach i wyciągnął do niej rękę.

Dopiero wtedy poznał prawdę, że nie było ślubu z profesorem, a Lena zawsze była mu wierna. Zaczęli od nowa. Teraz największym wrogiem stał się rak, którego za wszelką cenę postanowili zwalczyć.

Kiedy Lena dowiedziała się, że jest w ciąży, był to dla niej najwspanialszy moment w życiu. Ona marzyła o dziecku, mimo zakazów lekarzy. Witek był zdruzgotany, bo wiedział, że Starska naraża swoje życie.

Jednak wbrew rozsądkowi, oboje zdecydowali, że dziecko przyjdzie na świat i tak się stało. Lena urodziła zdrowego chłopca, któremu dali na imię Feliks. Chwilę później jej stan zdrowia nagle bardzo się pogorszył. Jedynym ratunkiem okazała się ryzykowna chemioterapia.

Starska trafiła do szpitala. Przyjmuje silną chemię i z dnia na dzień jest coraz słabsza. Załamany Latoszek widząc, że traci Lenę, postanawia natychmiast wziąć ślub. W pośpiechu szuka księdza, który połączy ich węzłem małżeństwa. Resztką sił Starska wypowiada sakramentalne tak i nie daje oznak życia...