Nawrót choroby...
Lena, po kolejnych badaniach, umawia się na wizytę u swojej lekarki. Przerażona, zadaje tylko jedno pytanie...
- Jaki jest werdykt?
- Nie jestem sędzią, pani Leno... Nie wydaję wyroków.
Profesor Anna Chrzan spogląda w kartę - i ostrożnie dobiera słowa.
- Jak pani wie, wyniki biopsji wykazały, że w węzłach pojawiły się nowe komórki nowotworowe. Niestety, mimo wielu prób nie udało nam się zlokalizować pierwotnego ogniska nowotworu... A nie pochodzą z tego, który już wycięliśmy.
- Co dalej? Jeżeli... jest jakieś "dalej"?
- Jest. Chemioterapia. Taka jak poprzednia... tylko agresywniejsza. Mam nadzieję, że pozwoli zniszczyć wszystkie komórki nowotworu.
- Jak bardzo agresywna?
- W pani przypadku... bardzo.
- Czyli, że umrę zdrowsza, bo mogę nie przeżyć procesu leczenia? - w głosie Starskiej słychać gorycz.
- Pani organizm jest wycieńczony... To było właśnie ryzyko, o którym kiedyś rozmawiałyśmy.
- Co, jeśli się na to nie zdecyduję?
- Umrze pani - lekarka spogląda Lenie prosto w oczy. - I jeżeli nie stanie się cud, to nie będzie to trwało dłużej niż pół roku.
To scena, którą zobaczymy już 6 kwietnia - w 480 odcinku "Na dobre i na złe"... Jaką decyzję podejmie w końcu Lena? Czy podda się leczeniu - bez gwarancji, że terapia w ogóle zadziała? I ryzykując, że zamiast kilku miesięcy, spędzi z Witkiem i ukochanym synkiem jedynie... kilka najbliższych dni?