"Na dobre i na złe": Zaginięcie Matyldy
Po utracie kontaktu z dziewczynką, którą tak długo się opiekował (Amelia Czaja), Falkowicz (Michał Żebrowski) załamie się i zacznie pić na umór.
Przypomnijmy, że prawniczka Kasia (Ilona Ostrowska) postanowiła odseparować swoją córkę od Andrzeja i w tajemnicy przed nim wypisała ją ze szkoły, po czym w 636. odcinku "Na dobre i na złe" wyprowadziły się z mieszkania. Rzecz jasna, Smuda nie zostawiła chirurgowi ani nowego adresu, ani żadnych informacji. Za to Matylda wyśle do niego pożegnalny list.
"Kochany Andrzeju... Mama mówi, że pewnie się o mnie martwisz. Ale u nas wszystko dobrze. Nie martw się. Też Cię bardzo polubiłam. Jesteś najlepszy na świecie!!! Uratowałeś mamusię. Nigdy Cię nie zapomnimy! Buziaki. Matylda. PS. Mama mówi, że jej przykro, że musiałyśmy wyjechać. Ale pamiętasz Bławatka? On też musiał zostawić Koniczynka, żeby znaleźć dom. Pamiętaj".
Lektura tego listu uzmysłowi profesorowi, że być może już nigdy więcej nie zobaczy Matyldy, którą zdążył pokochać jak własną córkę. Z rozpaczy pójdzie do jednego z klubów, gdzie upije się jak nigdy wcześniej. Będzie w takim stanie, że barman zaalarmuje Adama (Grzegorz Daukszewicz), by koniecznie natychmiast przyjechał po brata, bo on nie jest w stanie wrócić do domu o własnych siłach.
- Bracie? - zdziwi się na jego widok Andrzej. - Skąd się tutaj wziąłeś? Pierwsze płomienie miłości przygasły, czy ktoś wezwał pogotowie?
- To drugie - odpowie Krajewski, a następnie zabierze Andrzeja do szpitala, żeby na spokojnie wytrzeźwiał - w pokoju lekarskim, pod opieką Wiktorii (Katarzyna Dąbrowska). Zostanie podłączony do kroplówki.
- To się nazywa kac, profesorze. Leżysz i trzeźwiejesz. Jutro pogadamy - oznajmi Krajewski. A o poranku profesor pojedzie do stadniny Grzegorza (Marcin Bosak), by sprzedać konia, na którym Matylda uczyła się jazdy konnej. Ostatecznie jednak tego nie zrobi.
W drodze powrotnej do domu profesor przypadkiem trafi na stacji benzynowej na rannego w głowę prywatnego detektywa - Kazika (Piotr Grabowski). Okaże się, że mężczyzna nie ma ubezpieczenia. Jednak profesor i tak mu pomoże, a następnie zleci odnalezienie Matyldy.
Tymczasem kilka godzin później na parkingu pod szpitalem Falkowicza zatrzyma komisarz Andrzej Bielecki (Piotr Warszawski). Będzie w cywilnym ubraniu.
- Ja w sprawie Matyldy Gajdy - poinformuje policjant. - Mam wiadomość, że pan zlecił poszukiwania małoletniej.
- Zaraz, zaraz, a o co chodzi? - zaniepokoi się Andrzej.
- Może pan nam to wyjaśni... Bo zniknęła. Dzisiaj rano...
- Jak to? A jej matka?... - Falkowicz będzie absolutnie wstrząśnięty.
- Przebywa w szpitalu - wyjaśni komisarz. - Jest w śpiączce. Nie jest w stanie nic wyjaśnić.
a.im.