"Na dobre i na złe": Z kim pożegnamy się jesienią?
Jak zwykła mawiać Ilona Łepkowska, nic tak nie ożywia serialu jak... śmierć. Odejście - czy to niezwykle lubianego, czy też nawet znienawidzonego przez widzów bohatera zawsze podnosi słupki oglądalności.
Przypomnijmy, że przed wakacjami Ksawery (Marek Ślosarski), zdymisjonowany i skompromitowany dyrektor Szpitala Klinicznego w Leśnej Górze, prawdopodobnie odkręcił gaz w swojej willi, bo postanowił zakończyć swój żywot.
Logika podpowiada, że tego bohatera niechybnie czeka śmierć. "Na dobre i na złe" to serial misyjny, a jedną z podstawowych prawd głoszonych od lat przez jego scenarzystów jest: "Nie ma winy bez kary".
Stanisławski od początku nie był krystalicznie czystą postacią, ba, był czarnym charakterem. Fatalnie spisywał się jako ojciec Janka (Krzysztof Kwiatkowski). A po tragicznej śmierci juniora kierował się w życiu chęcią zemsty na domniemanych przez niego sprawcach wypadku.
Był skłonny do największych podłości. Posunął się nawet do uknucia spisku, w wyniku którego lecznica w Leśnej Górze miała pójść pod młotek.
Lipski (Rafał Rutkowski), partner Ksawerego w nieuczciwych interesach, miał zamienić ją w klinikę medycyny estetycznej. Szczęśliwie ten niecny plan legł w gruzach.
Wszystko wskazuje na to, że teraz Stanisławskiemu przyjdzie zapłacić najwyższą cenę za wszystkie grzechy.