"Na dobre i na złe": Redbad Klijnstra kończy 45 lat
Redbad Klijnstra, czyli doktor Ruud Van Der Graaf z "Na dobre i na złe", przyszedł na świat w Amsterdamie, dokąd jego mama wyjechała tuż po ślubie z poznanym w Polsce studentem z Holandii. W sobotę 29 listopada aktor świętować będzie 45. urodziny.
Zanim Redbad Klijnstra wcielił się w lekarza w "Na dobre i na złe", jego droga do zawodu aktora była trudna i skomplikowana.
- Mama marzyła o wyniesieniu się z Polski, bo po szkole baletowej chciała uczyć się tańca nowoczesnego, a wtedy było to w naszym kraju niemożliwe. Na studiach poznała mojego ojca i namówiła go na ślub. Tylko po to, by móc wyjechać. Nie zakładali, że będą razem. I nagle pojawiłem się ja... - wspomina Redbad Klijnstra.
Rodzice Redbada nie przypuszczali, że ich syn kiedykolwiek będzie chciał wrócić do ojczyzny mamy, ale nie sprzeciwiali się, gdy poprosił, by pozwolili mu zamieszkać w Polsce z dziadkami i tu chodzić do szkoły. Kiedy 13 grudnia 1981 roku ogłoszony został stan wojenny, ojciec Redbada poruszył niebo i ziemię, by sprowadzić go z powrotem do Holandii. On jednak wcale nie chciał wracać, bo był do szaleństwa zakochany w koleżance ze szkoły...
- Mama dziewczyny działała w Solidarności, więc wyjazd został przez moją wybrankę uznany za zdradę. Uczucie wygasło, ale słabość do Polek pozostała - żartuje serialowy doktor Ruud Van Der Graaf z "Na dobre i na złe".
Kilka lat później Redbad Klijnstra wrócił do Warszawy, by studiować aktorstwo, choć - co przyznaje - nie było łatwe, bo miał duże kłopoty z językiem. Przyjęto go do Akademii Teatralnej w Warszawie pod warunkiem, że na pierwszym roku nauczy się dobrze mówić po polsku.
- Zakochałem się w tej szkole - mówi i dodaje, że szybko udało mu się pozbyć obcego akcentu, a rektor Jan Englert uznał, że spełnił postawiony mu warunek i pozwolił skończyć studia.
Choć nikt nie wróżył mu wielkiej kariery w Polsce, Redbad nie czekał długo na rolę, która sprawiła, że stał się popularny i zyskał opinię świetnie zapowiadającego się młodego aktora. Kreacją, jaką stworzył w filmie "Gry uliczne" Krzysztofa Krauze, udowodnił, że ma wielki talent i charyzmę. Rolę Janka Rosy do dziś uważa za jedną z najważniejszych w swoim dorobku.
Największą pasją Redbada Klijnstry jest teatr. Gra, reżyseruje, pisze sztuki, a bilety na przedstawienia z jego udziałem lub w jego reżyserii wyprzedane są na wiele tygodni do przodu.
Redbad nie unika też pracy w telewizji. Pamiętamy go jako Lupę z serialu "Klasa na obcasach", Mirona z "Kryminalnych", naczelnika Zawadzkiego z "Pitbulla", Norberta Mruka z "Komisarza Aleksa", Beniamina Rubintrota z "Ojca Mateusza", od kilku lat oglądamy w "Na dobre i na złe".
W sobotę 29 listopada Redbad Klijnstra świętować będzie 45. urodziny.
Falkowicz odkryje, że bez "cudownej" kuracji nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Zdesperowany, by przetrwać kilka następnych godzin, ukradnie w końcu narkotyki ze szpitala... I zrozumie, że wpadł w pułapkę - bo lek, który od kilku miesięcy podawała mu doktor Gratz, silnie go uzależnił.
Obawy chirurga potwierdzi Van Graaf. Holender, jak zawsze dokładny, kolejny raz sprawdzi wyniki badań - i nie będzie miał dobrych wieści. - Przeglądałem jeszcze raz pańską toksykologię... Wszystkie te substancje same w sobie nie robią nic złego, ale cała ich sekwencja może już nieźle mieszać w głowie. Jeśli bierze pan coś, co wpływa na pańską psychikę... to ja do tego dojdę - kolega spojrzy z napięciem na Falkowicza. - A jak dojdę, to zgłoszę. Tak nie można robić... A profesor nagle poczuje, że jego świat może legnąć w gruzach...
Jednak finalnie znany z dobrego serca doktor Ruud w tajemnicy przed wszystkimi postanowi pomóc Falkowiczowi. Zdecyduje się on na odtrucie organizmu.Czy ten odwyk pomoże uzależnionemu profesorowi?