"Na dobre i na złe": Profesor bez uczuć - rozmowa z Piotrem Głowackim
Obecnie przemieszcza się między planem „Na dobre i na złe”, a domem, gdzie pisze scenariusz swojego filmu „Janko”. W serialu TVP 2 zagra profesora Barta, światowej sławy neurochirurga, związanego prywatnie z Julią Burską, który w krótkim czasie zrazi do siebie większość personelu szpitala w Leśnej Górze.
Niedawno do kin trafił film "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach", w którym grasz jedną z głównych rol. Jakie są twoje kolejne plany zawodowe?
- Przemieszczam się między planem "Na dobre i na złe", a domem, gdzie piszę.
Co piszesz?
- Dostałem stypendium scenariuszowe w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Gdy mam wolną chwilę, piszę i notuję pomysły na filmy i seriale.
Czy masz wyznaczony termin, w którym musisz oddać gotowy scenariusz?
- Daję sobie pół roku, zamierzam skończyć pisanie w czerwcu. Roboczy tytuł mojego filmu brzmi "Janko". To filmowa zemsta Janko muzykanta za jego literacki los.
Obsadzisz się w głównej roli?
- Mam postać, która mi pasuje, ale nie zaprzątam sobie tym głowy, teraz piszę. Współpracuję ze Sławkiem Shuty. Znamy się twórczo ponad dziesięć lat, parę rzeczy razem zrobiliśmy; cenię jego umiejętności.
W jakiej roli zobaczą cię widzowie "Na dobre i na złe"?
- Gram profesora Barta, cenionego na świecie neurochirurga, człowieka skoncentrowanego na pracy. Mój bohater wychodzi z założenia, że gdy uprawia się taki zawód, trzeba maksymalnie ograniczyć wpływ emocji na działanie. Dużo czasu spędził za granicą, życiowo inspirują go kraje skandynawskie. Wróci do Polski z poczuciem, że może tutaj kontynuować styl życia i pracy, którego zasmakował w innej części Europy.
To może się zdziwić, bo w Polsce ludzie mają inną mentalność.
- Na pewno zderzy się z większą emocjonalnością, niejednokrotnie przekona się, że uczucia są bardzo ważne. Będzie dzielił się z innymi bohaterami swoim doświadczeniem, ale jego niektóre uwagi wywołają konsekwencje emocjonalne. Tak będzie choćby w sytuacji, gdy powie Wiktorii (Katarzyna Dąbrowska - przyp. aut.), że kobiety nie nadają się do chirurgii.
W takim razie będziesz miał do zagrania dużo ciekawych scen z konfliktami w tle.
- To zawsze ciekawe, gdy do serialu, gdzie panują pewne zasady i są ukształtowane relacje, jest wprowadzana wyrazista postać z silnym charakterem. Jej zderzenie z zastanym światem może być inspirujące dla tej postaci i pozostałych bohaterów, którzy ten świat stworzyli. Wszyscy dostają impuls do działania. Mam nadzieję, że tak będzie także w przypadku profesora Barta.
W jakich okolicznościach twój bohater dołączy do zespołu szpitala w Leśnej Górze?
- Przyjedzie na chwilę, wezwany, żeby przeprowadzić skomplikowaną operację, a ostatecznie zostanie na dłużej. To, co lubię w serialach, to niespodzianka. Nie tworzę za jednym razem postaci od początku do końca, jak w filmie, gdzie znam zakończenie. W przypadku serialu finał jest niewiadomą, w związku z czym dotykam materii, której nie mogę ułożyć. Buduję warunki do startu, stworzę bazę, a potem obserwuję, jak mój bohater zachowuje się w reakcji z rzeczywistością. To bardzo interesujące.
Czy profesor Bart zostanie dłużej w Leśnej Górze ze względu na Julię Burską?
- Poznali się za granicą, łączy ich relacja, która przekracza standardy uczuciowe mojego bohatera. Tyle mogę o tej znajomości powiedzieć, żeby nie zdradzać szczegółów. Ponownie gram z Olą Hamkało. Wcześniej współpracowaliśmy na planie komedii "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" i "Disco Polo". Lubię takie spotkania z koleżankami i kolegami w różnych konfiguracjach i odstępach czasowych. Dzięki nim możemy na siebie spojrzeć z innej perspektywy.
Profesor Bart to czarny charakter?
- To zależy od perspektywy (uśmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski