Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86442
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Na dobre i na złe": Profesor bez uczuć - rozmowa z Piotrem Głowackim

Obecnie przemieszcza się między planem „Na dobre i na złe”, a domem, gdzie pisze scenariusz swojego filmu „Janko”. W serialu TVP 2 zagra profesora Barta, światowej sławy neurochirurga, związanego prywatnie z Julią Burską, który w krótkim czasie zrazi do siebie większość personelu szpitala w Leśnej Górze.

Niedawno do kin trafił film "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach", w którym grasz jedną z głównych rol. Jakie są twoje kolejne plany zawodowe?

- Przemieszczam się między planem "Na dobre i na złe", a domem, gdzie piszę.
 
Co piszesz?

- Dostałem stypendium scenariuszowe w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Gdy mam wolną chwilę, piszę i notuję pomysły na filmy i seriale.
 
Czy masz wyznaczony termin, w którym musisz oddać gotowy scenariusz?

- Daję sobie pół roku, zamierzam skończyć pisanie w czerwcu. Roboczy tytuł mojego filmu brzmi "Janko". To filmowa zemsta Janko muzykanta za jego literacki los.

Reklama

Obsadzisz się w głównej roli?

- Mam postać, która mi pasuje, ale nie zaprzątam sobie tym głowy, teraz piszę. Współpracuję ze Sławkiem Shuty. Znamy się twórczo ponad dziesięć lat, parę rzeczy razem zrobiliśmy; cenię jego umiejętności.
 
W jakiej roli zobaczą cię widzowie "Na dobre i na złe"?

- Gram profesora Barta, cenionego na świecie neurochirurga, człowieka skoncentrowanego na pracy. Mój bohater wychodzi z założenia, że gdy uprawia się taki zawód, trzeba maksymalnie ograniczyć wpływ emocji na działanie. Dużo czasu spędził za granicą, życiowo inspirują go kraje skandynawskie. Wróci do Polski z poczuciem, że może tutaj kontynuować styl życia i pracy, którego zasmakował w innej części Europy.

To może się zdziwić, bo w Polsce ludzie mają inną mentalność.

- Na pewno zderzy się z większą emocjonalnością, niejednokrotnie przekona się, że uczucia są bardzo ważne. Będzie dzielił się z innymi bohaterami swoim doświadczeniem, ale jego niektóre uwagi wywołają konsekwencje emocjonalne. Tak będzie choćby w sytuacji, gdy powie Wiktorii (Katarzyna Dąbrowska - przyp. aut.), że kobiety nie nadają się do chirurgii.

W takim razie będziesz miał do zagrania dużo ciekawych scen z konfliktami w tle.

- To zawsze ciekawe, gdy do serialu, gdzie panują pewne zasady i są ukształtowane relacje, jest wprowadzana wyrazista postać z silnym charakterem. Jej zderzenie z zastanym światem może być inspirujące dla tej postaci i pozostałych bohaterów, którzy ten świat stworzyli. Wszyscy dostają impuls do działania. Mam nadzieję, że tak będzie także w przypadku profesora Barta.
 
W jakich okolicznościach twój bohater dołączy do zespołu szpitala w Leśnej Górze?

- Przyjedzie na chwilę, wezwany, żeby przeprowadzić skomplikowaną operację, a ostatecznie zostanie na dłużej. To, co lubię w serialach, to niespodzianka. Nie tworzę za jednym razem postaci od początku do końca, jak w filmie, gdzie znam zakończenie. W przypadku serialu finał jest niewiadomą, w związku z czym dotykam materii, której nie mogę ułożyć. Buduję warunki do startu, stworzę bazę, a potem obserwuję, jak mój bohater zachowuje się w reakcji z rzeczywistością. To bardzo interesujące.
 
Czy profesor Bart zostanie dłużej w Leśnej Górze ze względu na Julię Burską?


- Poznali się za granicą, łączy ich relacja, która przekracza standardy uczuciowe mojego bohatera. Tyle mogę o tej znajomości powiedzieć, żeby nie zdradzać szczegółów. Ponownie gram z Olą Hamkało. Wcześniej współpracowaliśmy na planie komedii "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" i "Disco Polo". Lubię takie spotkania z koleżankami i kolegami w różnych konfiguracjach i odstępach czasowych. Dzięki nim możemy na siebie spojrzeć z innej perspektywy.
 
Profesor Bart to czarny charakter?

- To zależy od perspektywy (uśmiech).
 


Rozmawiał: Kuba Zajkowski

www.nadobre.tvp.pl/
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy