Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86387
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Na dobre i na złe": Piotr Garlicki świętuje 20-lecie pracy w Leśnej Górze

Kiedy dokładnie 20 lat temu - na początku 2000 roku - Piotr Garlicki dołączył do obsady "Na dobre i na złe" (doktor Tretter pojawił się po raz pierwszy w 45. odcinku serialu), nie przypuszczał, że zostanie w Leśnej Górze dłużej niż rok. - Dziś nie wyobrażam sobie swojej kariery bez Trettera - mówi.

Nie wszyscy pamiętają, że rola w nagrodzonym Złotą Telekamerą "Tele Tygodnia" serialu była pierwszą dużą rolą, jaką Piotr Garlicki zagrał po bardzo długiej przerwie spowodowanej pobytem w Stanach Zjednoczonych, gdzie spędził na emigracji dokładnie 15 lat.

- Wyjechałem za ocean z przyczyn czysto ekonomicznych - mówi, wspominając dzień, kiedy postanowił wyjechać z kraju "za chlebem".

W USA Piotr Garlicki nie pracował jako aktor... Imał się różnych zajęć, ale nie lubi opowiadać o tym, co robił, by utrzymać siebie i rodzinę (w Stanach urodził się jego drugi syn Kasper). Na powrót z emigracji zdecydował się - jak mówi - kiedy podczas krótkich odwiedzin w kraju zobaczył, że Polska stała się... normalna.

Reklama

Piotr Garlicki nie musiał długo czekać, by reżyserzy i producenci przypomnieli sobie o nim. Nawiązał współpracę z Krzysztofem Zanussim (30 lat wcześniej aktor brawurowo zagrał w jego "Barwach ochronnych"), dostał angaż w warszawskim Teatrze Współczesnym, a producenci "Na dobre i na złe" zaproponowali mu stanowisko dyrektora szpitala w Leśnej Górze...

Tam zadomowił się na 20 lat! Choć ostatnio na ekranie pojawia się sporadycznie, a jego wątek z emocjonującego stał się dość monotonny. 

"Burze emocjonalne w życiu mojego bohatera skończyły się wraz ze śmiercią żony, granej przez nieodżałowaną Dusię Trafankowską (zm. 9 kwietnia 2004 r.). Od tej pory jest cisza w sprawach męsko-damskich, a co za tym idzie we wszystkich towarzyskich. Mnie tego brakuje. Nieraz sugerowałem scenarzystom ożywienie postaci. Niekoniecznie wątkiem romansowym, mam różne pomysły" - mówił w jednym z wywiadów.

Aktor bardzo przeżył śmierć Trafankowskiej, z którą przyjaźnił się także prywatnie. Nie ukrywa, że brakuje mu Dusi każdego dnia. Była nie tylko świetną aktorką, ale "wspaniałą osobą i kryształowym człowiekiem".

Piotr Garlicki dzieli swoje zawodowe życie na to sprzed emigracji i na to po powrocie do Polski. Żartuje, że choć wrócił z USA jako mężczyzna po pięćdziesiątce, dzięki serialowi "Na dobre i na złe" narodził się - jako aktor - na nowo. 

Wciąż jednak czeka na wymarzoną rolę filmową... - Jeszcze jej nie napisano - żartuje.

Piotr Garlicki wcale nie chciał być aktorem. Po maturze zdecydował się na studiowanie... orientalistyki. Na to, by zdawać do warszawskiej szkoły teatralnej, namówił go Jacek Woszczerowicz, z którego synem się przyjaźnił.

Tuż po ukończeniu studiów zagrał swe pierwsze role i uznany został za jednego z najbardziej interesujących aktorów młodego pokolenia przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zanim zdecydował się na emigrację, miał na swoim koncie mnóstwo świetnych kreacji. A jednak postanowił przerwać karierę i - z banknotem studolarowym w kieszeni i w towarzystwie swej partnerki - wyruszył za ocean...

Za dwa miesiące Piotr Garlicki skończy 75 lat, a dziś świętuje 20. rocznicę dołączenia do obsady "Na dobre i na złe". Aktor ma nadzieję, że już wkrótce razem z całą ekipą serialu wróci do pracy i - choć jego postać została jakiś czas temu "zepchnięta" na dalszy plan - jeszcze długo będzie mógł wcielać się w doktora Trettera chociaż... od czasu do czasu.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy