"Na dobre i na złe": Nowatorskie operacje profesora Barta
Prof. Bart w kontaktach z ludźmi bywa oschły, dlatego powszechnie zarzuca mu się brak empatii. W pracy uchodzi za speca i wyrocznię - wszyscy pracownicy się z nim liczą.
Profesor Artur Bart (Piotr Głowacki) jest może ekscentrykiem i raczej nie daje się lubić jako człowiek. Za to jako światowej sławy neurochirurg nie boi się ryzyka i eksperymentów.
Gdy w beznadziejnych przypadkach jego koledzy po fachu bezradnie rozkładają ręce, on z niebywałym zapałem porywa się na nowatorskie pomysły i operacje.
Zanim Artur zdecydował się na posadę ordynatora neurochirurgii w Leśnej Górze, przez długie lata pieczołowicie budował swoją karierę w renomowanych klinikach za granicą, m.in. w Bostonie. Perfekcjonista w każdym calu. Z każdego wyzwania, które trafia mu się na bloku operacyjnym, czerpie wielką przyjemność.
Jednym z największych osiągnięć profesora będzie operacja mózgu przeprowadzona w krążeniu pozaustrojowym. W czasie jej trwania pacjent de facto znajdzie się w stanie śmierci klinicznej, ale potem... zmartwychwstanie. Widzowie zobaczą to w 674. odcinku "Na dobre i na złe" (emisja w środę 24 maja).
Na prośbę dyrektora Van Graafa (Redbad Klijnstra) Julka Burska (Aleksandra Hamkało) sfilmuje całą operację na potrzeby platformy e-learningowej, która powstała z myślą o studentach i lekarzach z całego świata.
Z tej okazji szpital otrzyma wysokiej klasy sprzęt szkoleniowy, m.in. tory wizyjne. Dziennikarze, którzy dowiedzą się o zabiegu, zarzucą Bartowi podjęcie ryzyka kosztem pacjenta. Na szczęście operacja okaże się udana.
a.im.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***