"Na dobre i na złe": Lekarze czy konowały?
W kolejną środę do szpitala w Leśnej Górze trafi Ewelina - kolarka z ciężkim urazem nogi. Dziewczyna będzie wymagać natychmiastowej operacji… ale nagle pojawią się „komplikacje”. Jak poradzi sobie z nimi Hania?
Ewelinę przywiozą na SOR ratownicy, ale tuż za dziewczyną do szpitala przyjedzie też jej trener. A doktor Sikorka od razu przekaże mu wszystkie informacje.
- Otwarte złamanie kości udowej... Wygląda na skomplikowane. Nie wiemy jeszcze wszystkiego, diagnostyka trwa.
- Co z nią robicie?
- Najprawdopodobniej będziemy operować. I to pilnie. Mam nadzieję, że zdążymy i uratujemy nogę...
Słysząc o zabiegu, trener jednak zaprotestuje: - Operować? Tu? Nie ma mowy!
- Bo?
- Bo nie! Na operację nie będzie zgody!
- Chce pan, żeby dziewczyna straciła nogę?
- Nie chcę i dlatego biorę ją do szpitala, z którym współpracujemy!
Hania będzie zaskoczona, ale spróbuje przekonać opiekuna rannej, że się myli.
- Transport jest ryzykowny. To jest otwarte złamanie...
Trener rzuci jednak do Eweliny, coraz bardziej całą sytuacją przerażonej: - Nie wiemy, co to za konowały... Coś spieprzą i dopiero będziemy mieli problem!
A doktor Sikorka... w końcu wybuchnie.
- Konowały?! Zanim tam dojedziesz, może nie być czego ratować! Stracisz nogę!