"Na dobre i na złe": Lekarz z przeszłością
– Nie zdziwię się, jeśli mój bohater w szpitalu stworzy na boku własny biznes związany z handlem lekami – mówi aktor. Cieszy się, że może grać tak intrygującą rolę!
W "Na dobre i na złe" wcielasz się w anestezjologa, który zajmuje się między innymi znieczulaniem, ale myślę, że twój bohater będzie raczej rozczulał, zwłaszcza kobiety...
- Marcin nie zapowiada się na miłego i czułego. (śmiech) Odkąd pojawił się w Leśnej Górze, wzbudza niepokój. Niby jest w porządku, ale coś jest nie tak. Kaśka (Magdalena Czerwińska - przyp. aut.), jego znajoma z przeszłości, będzie go podejrzewać o najgorsze.
Ta rola zapowiada się świetnie!
- Mój bohater jest bardzo intrygujący i ciekawie pisany. Marcin to facet z tajemnicą, który wzbudza emocje.
- Będzie się ścierał z Kaśką, popadnie w konflikt z Julką Burską (Aleksandra Hamkało - przyp. aut.), niby polubił go Falkowicz (Michał Żebrowski - przyp. aut.), ale ta relacja też stoi pod znakiem zapytania.
Jak odnajdujesz się na planie "Na dobre i na złe"?
- Od pierwszego dnia poczułem, że ekipa, która tworzy serial, jest niesamowicie zgrana. Wszyscy wiedzą, co mają robić i szanują czas innych, nie potrzeba zbędnych słów. Jest rewelacyjnie. Cieszę się z tej roli. Gdy byłem w liceum, oglądałem "Na dobre i na złe" i nawet mi nie przeszło przez myśl, że kiedyś w nim zagram.
Wystąpiłeś już w 2005 r. gościnnie w 257. odcinku!
- To była jedna z pierwszych ról, które zagrałem po ukończeniu szkoły. Nic nie pamiętam, bo byłem bardzo zestresowany.
Co dzieje się w twoim życiu zawodowym poza pracą na planie "Na dobre i na złe"?
- Gram w sztukach "Kochanie na kredyt" i "Selfie. com.pl". To niebywała przygoda, bo wystawiamy te spektakle w całej Polsce. Oglądam nasz piękny kraj z okna busa, którym jeździmy w trasę. Czasem odwiedzamy w miesiącu siedem, osiem miast. Gramy też dla Polonii za granicą. W ubiegłym roku byliśmy w Londynie, a w tym jedziemy do Dublina.
Czego wymaga od aktorów granie tego typu spektakli?
- Przede wszystkim skupienia i dysponowania wielkimi pokładami energii na zawołanie. Musiałem przyzwyczaić się do tego trybu. Nauczyłem się przewidywać. Wiem, na jakiej trasie są dobre restauracje, a jeśli nie będziemy obok nich przejeżdżać, robię wcześniej obiady w domu i zabieram ze sobą. W takich podróżach dbałość o własny komfort jest dla mnie szalenie istotne.
Rozm.: KUBA ZAJKOWSKI