"Na dobre i na złe": Konica kończy z samotnością!
Robert Koszucki lubi bohaterów z pogmatwanym życiorysem - takim, jak doktor Konica, którego gra w serialu. Najbardziej jednak liczy się dla niego rodzina. - Bycie tatą jest dla mnie bezcennym doświadczeniem - przyznaje.
Znajomy aktor zapytany o uprawianą dyscyplinę sportu, powiedział, że tygodniowo robi dziesiątki kilometrów na scenie i to mu wystarcza. Panu chyba nie wystarcza?
- Nie, absolutnie nie wystarcza. Tenis i bieganie to szkoła podstawowa. Koszykówka i siatkówka - liceum. Oczywiście też narty (mój ojczym był instruktorem narciarstwa). Proszę sobie wyobrazić, że w 7 i 8 klasie podstawówki miałem zakaz uczęszczania na lekcje WF!
Zakaz?
- Za szybko rosłem. Zapisałem się wtedy na pływanie, angielski i kółko fotograficzne (śmiech).
I tu jest źródło pana sukcesów w Mistrzostwach Polski Aktorów w pływaniu!
- To świetny sport. Moja córka, 6-letnia Lea, już dobrze sobie radzi. Uwielbia nurkowanie, ciężko ją wyciągnąć z wody.
Jest pan zakochany w córce bez pamięci?
- Bycie ojcem to wspaniałe doświadczenie, ale bycie ojcem córki...
Bezcenne?
- Doświadczenia z córkami są bezcenne! Chłopak, mężczyzna jest przewidywalny. Relacje mama-córka i ojciec-córka są diametralnie różne. Na początku liczy się oczywiście tylko mama. To "pęka" w okolicach 4.-6. roku życia. W tym roku byliśmy już we dwoje na wspólnych nartach. Całe 14 dni! Fajnie nam poszło! Nauka z instruktorką, bo do wszystkiego musi być "pani". Lea świetnie sobie radzi na nartach. Jeździliśmy codziennie, mimo że na zewnątrz było plus osiem.
W pana rodzinie wszyscy są aktywni fizycznie?
- Lubimy ruch. Żona preferuje nordic walking. Lea próbuje różnych dyscyplin z dobrym skutkiem. U mnie na przemian: basen, bieganie, squash. Na razie przerwałem boks, który trenowałem 2 lata - złapałem kontuzję pleców. Bardzo lubię też sporty zespołowe. Moim marzeniem jest siatkówka plażowa, ale jakoś nie mogę zacząć (śmiech).
Może dlatego, że ostatnie lata upływały panu raczej w biegu - Kraków, Wrocław, Warszawa?
- I w końcu wybraliśmy Warszawę. "W biegu" odwiedza się fajne miejsca, śpi w fajnych hotelach, ale brakuje najważniejszego - rodziny. Gdy Lea miała iść do przedszkola, pomyśleliśmy o wspólnej przeprowadzce do Warszawy. Gdy tylko tu zamieszkaliśmy, pokochaliśmy to miasto od razu. Tu wybudowaliśmy dom.
W serialu "Na dobre i złe" też jest pan ojcem. Lubi pan postać doktora Rafała Konicy?
- Bardzo. Lubię jego wybuchowość. To postać, która ciągle ewoluuje. Stara się odnaleźć w pracy i jako samotny ojciec. Im bardziej bohater jest skomplikowany, tym ciekawszy dla mnie.
Co wydarzy się w życiu prywatnym pana bohatera?
- Konica wygrał w sądzie opiekę nad dziećmi. Będzie zmagał się z codziennością bycia tatą - szkoły, choroby. Do tego dojdzie nowa specjalizacja. Będzie rozwijał się też uczuciowo. We wszystkich swoich działaniach nie będzie osamotniony.
Nowa kobieta czy Klaudia (Julia Wyszyńska)?
- Zdecydowanie Klaudia.
Rozm. EDYTA KOLASIŃSKA-BAZAN