Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86442
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Na dobre i na złe": Katarzyna Bujakiewicz jest uzależniona od... sportu

Katarzyna Bujakiewicz, czyli Marta Kozioł z "Na dobre i na złe", przyznaje, że gdyby nie została aktorką, z pewnością byłaby sportsmenką. - Sport jest podstawą mojego życia - mówi i dodaje, iż dzięki uprawianiu sportu czuje się wolna i... spokojna.

Katarzyna Bujakiewicz pochodzi z rodziny, w której sport zawsze odgrywał ogromną rolę. Ojciec aktorki do 50. roku życia pływał zawodowo i to on zaszczepił w niej pasję do aktywnego życia. 

- Mój życiowy partner też nie potrafi żyć bez sportu. Właśnie uzależnienie od sportu zbliżyło nas do siebie, a teraz wszystko się u nas kręci wokół tego tematu - mówi o Piotrze Maruszewskim, z którym związana jest od kilku lat i z którym ma 6-letnią córkę Aleksandrę.

Niemal każdy dzień Katarzyna Bujakiewicz rozpoczyna od biegania. Nawet kiedy wyjeżdża z rodziną na wakacje, rozpoczyna pakowanie od włożenia do walizki butów do biegania, spodenek i koszulki.

Reklama

- Uwielbiam biegać na świeżym powietrzu, wtedy porządnie się dotleniam - opowiadała w wywiadzie.

Katarzyna Bujakiewicz od pewnego czasu biega w towarzystwie córki, którą zaraziła sportową pasją. Aktorka żartuje, że Aleksandra już ją przegania i marzy, by w przyszłości zostać sprinterką.

Odtwórczyni roli siostry Marty Kozioł w "Na dobre i na złe" regularnie bywa na siłowni. Ma osobistego trenera, który - jak twierdzi - zna wszystkie najskuteczniejsze sposoby na znakomitą sylwetkę i dopasowuje treningi do potrzeb jej ciała, ale też do dnia i nastroju.

- Sport daje mi siłę i energię. I mocno mnie uzależnił - mówi Katarzyna Bujakiewicz.

Aktorka nie wyobraża sobie, że mogłaby w czasie wakacji bezczynnie leżeć na plaży i zażywać kąpieli słonecznych.

- Ciągle muszę się przemieszczać, zwiedzać, biegać... Zimą całą rodziną wyjeżdżamy w góry na snowboard, latem jeździmy na rowerach. Nie umiemy usiedzieć w miejscu! - twierdzi.

Katarzyna Bujakiewicz przyznaje, że ma skłonności do tycia i gdyby nie uprawiała sportu, byłaby osobą... puszystą.

- Zawsze przybieram na wadze, gdy przestaję ćwiczyć. Zdarzyło się, że przytyłam ponad pięć kilogramów, zrobiły mi się straszne oponki i wszystkie ciuchy były na mnie za ciasne - powiedziała w programie telewizyjnym.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy