"Na dobre i na złe": Julka jest już inna
Aktorka jest w ciąży, ale zamierza być jak najdłużej aktywna zawodowo. W „Na dobre i na złe” gra Julię Burską, w którą przed laty wcielała się urocza Sara Müldner.
Odczuwasz presję w związku z tym, że Julię Burską grała wcześniej inna aktorka?
- Nie nazwałabym tego presją, ale to specyficzna sytuacją, kiedy przejmuje się po kimś rolę i wchodzi w czyjąś skórę. Traktuję to jako kolejne zadanie aktorskie, przy czym nie zamierzam powielać cech tej postaci sprzed lat.
Czyli w pewnym sensie to nowa postać?
- Tak do tego podchodzę, naśladowanie by się nie sprawdziło. Fajnie, że moja bohaterka ma przeszłość, dzięki temu posiada solidniejsze fundamenty, na których mogę budować jej osobowość.
Jaką osobą jest teraz?
- Bez wątpienia jest zdeterminowana w sprawach zawodowych, praca wyraźnie gra pierwsze skrzypce w jej życiu. Potrafi zaryzykować, jest dość bezczelna, bezkompromisowa, ale nie chamska. Na pierwszym miejscu stawia szczerość i dobro pacjentów. Widzowie mogą liczyć na brak skrupułów scenarzystów, którzy od początku fundują mojej bohaterce różne skrajne przeżycia. Julka przyjechała do Polski, ponieważ skontaktował się z nią krewny. Nie wiedziała, z kim ma do czynienia, ale ciekawość przywiodła ją do ojczyzny. Okazało się, że chodzi o jej biologicznego ojca (Sławomir Orzechowski).
Kim on jest?
- Muzykiem rockowym po przejściach. Spotkanie z nim sprawi, że Julia będzie musiała spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Największym wsparciem dla mojej bohaterki okaże się Latoszek (Bartosz Opania).
Co jeszcze czeka Julkę?
- Właśnie kręcimy sceny z odcinka, w którym dowie się, że zostanie mamą. W szpitalu nieoczekiwanie pojawi się ojciec jej dziecka (Piotr Głowacki.) Okaże się, że wszystkie drogi prowadzą do Leśnej Góry. Nie wiem, jak w perspektywie czasu Julia zareaguje na tę informację i co postanowi. Nie mogę doczekać się kolejnych scenariuszy!
Może uda jej się nakłonić rodziców, żeby wrócili do Polski?
- Nie mam numerów telefonu do Małgosi Foremniak, która grała w serialu Zosię Burską i Artura Żmijewskiego, serialowego Jakuba (śmiech). Podejrzewam, że wszyscy, i twórcy "Na dobre i na złe", i widzowie - chcieliby, by po latach ich bohaterowie wrócili. Byłoby interesująco, nawet gdyby pojawili się przynajmniej na chwilę, gościnnie, na przykład na chrzcie dziecka Julki.
Rozmawiał KUBA ZAJKOWSKI