"Na dobre i na złe": Jan uratuje Falkowicza?
Sylwester nastraja go do przemyśleń, to czas refleksji. Gdy mija, Krzysztof Kwiatkowski bierze się do dzieła. W nowym roku czeka go dużo pracy w teatrze i na planie „Na dobre i na złe”. Jego bohater, Jan, będzie skutecznie walczył o niezależność w Leśnej Górze.
- Mam, jak sądzę, dość specyficzne podejście do Sylwestra, przełomu roku, tego dnia, nocy, godziny. Od zawsze to dla mnie moment refleksji, cezura. Lubię spędzić ten czas świadomie, pomyśleć, co zrobiłem w mijającym roku, czego nie zrobiłem, a powinienem był zrobić. To chwila z samym sobą. Spoglądam na siebie, uczciwie i szczerze oceniam, nie okłamuję się, podsumowuję. Mija Sylwester i biorę się do dzieła - mówi aktor.
- W nadchodzącym roku czekają mnie wyjazdy z tryptykiem "Wędrowanie według Stanisława Wyspiańskiego" Teatru STU, w skład którego wchodzą "Wesele", "Wyzwolenie" i "Akropolis". Odwiedzimy z tym spektaklem wiele miast w całej Polsce. W Teatrze Polskim w Warszawie, na świeżo wyremontowanej scenie, wznawiamy od stycznia spektakl "Król Lear" Williama Shakespeare’a, w którym powierzono mi rolę Edmunda - bezwzględnego syna Hrabiego Gloucester - opowiada.
- Sporo wydarzy się w życiu mojego bohatera z "Na dobre i na złe" - Jana. Niedawno kręciliśmy zdjęcia do odcinków, które pokażą go w innym świetle. Będzie miał możliwość wykazać się rozległą wiedzą teoretyczną i umiejętnościami, pokazać się z bardzo profesjonalnej strony. Przeprowadzi, jak to nazywa, regularne śledztwo epidemiologiczne. Zaszyje się w laboratorium i będzie badał, niczym detektyw, pochodzenie śmiertelnie niebezpiecznej infekcji, która zaatakuje Adama (Grzegorz Daukszewicz) oraz Falkowicza (Michał Żebrowski).
- Jan będzie walczył o niezależność w szpitalu, dostanie więcej możliwości, zacznie asystować przy trudnych zabiegach, przeprowadzać operacje. Uczy się na oczach widzów przełożenia teorii na praktykę. Wydaje mi się to bardzo interesujące - zdradza Krzysztof Kwiatkowski.