"Na dobre i na złe": Jak zbity pies
Doktor Wilczewska wciąż „rządzi się” na oddziale… a Konica jest kłębkiem nerwów.
W kolejną środę Michał uświadomi matce, jak duży wpływ ma na ordynatora - i to wcale nie pozytywny.
- Odkąd tu jesteś wygląda jak zbity pies, który nie ma sił się bronić...
- Bronić przed kim? Przede mną? Daj spokój... Jestem łagodna jak baranek!
- Gdybym cię nie znał...
Barbara swojego zachowania jednak nie zmieni - i jeszcze tego samego dnia ostro się z Konicą pokłóci. A do tego znajdzie nową sojuszniczkę: Hanię!
Przed kolejną operacją Wilczewska zapowie: - Doktor Sikorka będzie nam asystować!
Ordynator jednak zgłosi weto: - To jest pytanie o moją zgodę? Jeżeli tak, to moja odpowiedź brzmi: nie!
A Hania od razu pośle szefowi lodowate spojrzenie: - Bo jestem kobietą?
- Rozmawialiśmy o tym. W tej specjalizacji drobna kobieta sobie nie poradzi...
- Kobiety są dobrymi lekarzami, także w tej specjalizacji - i tyle! - Barbara, zirytowana, temat uzna za skończony.
Doktor Konica jednak się nie podda: - Wyjątek potwierdza regułę. Haniu, może warto się w końcu zastanowić, dlaczego koleżanki nie chcą być ortopedami, tylko zostają pediatrami, anestezjologami, lekarzami rodzinnymi...
- Chcę się uczyć!
Doktor Sikorka spojrzy twardo na szefa - gotowa na bunt. Za to Barbara rzuci, z "życzliwym" uśmiechem: - Edukacja... dobra rzecz. Ordynatorowi też bym polecała... Może trafi pan gdzieś na definicję szowinizmu?