"Na dobre i na złe": Jak Marcin Rogacewicz dostał rolę?
Dzięki roli w "Na dobre i na złe" zdobył miliony fanów - choć wcale o sławę nie zabiegał. Dlaczego więc Marcin Rogacewicz przemienił się w doktora Zapałę?
Okazuje się, że młody aktor pod koniec studiów zrobił sobie "wolne". Wyjechał ze stolicy, nabrał dystansu do życia i swojej pracy... I właśnie dzięki temu od razu spodobał się w produkcji serialu.
- Na czwartym roku studiów pojechałem na Kaszuby, wynająłem pokoik u byłego marynarza i pracowałem przy wycince lasu. Dało mi to nieprawdopodobny powrót do równowagi wewnętrznej. (...) Potem pojechałem na Mazury. Wtedy nie goniłem za zawodem, mogłem odnaleźć siebie i szczerze odpowiedzieć na pytania: czego chcę od życia i jak ono powinno wyglądać - wspomina.
- Pamiętam moment, gdy dostałem propozycję zagrania w serialu. Byłem wtedy ze znajomymi na budowie, na Mazurach. Dostałem wiadomość, żeby przyjechać do Warszawy na zdjęcia próbne. Otrzepałem ubranie, powiedziałem: "Chłopaki, jutro jestem z powrotem" i pojechałem, sądząc, że nic z tego nie będzie... Po trzech dniach telefon: "Masz rolę". Pamiętam moje zdziwienie - wyznaje Marcin Rogacewicz.
- Gdy dostałem rolę Przemka Zapały i wróciłem do Warszawy, moi koledzy stali w kolejce w wytwórni już cały rok. Ja się w niej nie ustawiłem. Może ten luz, może ten powrót do siebie spowodowały, że wypadłem dobrze na zdjęciach próbnych. Reżyser serialu Grzegorz Lewandowski ze śmiechem wspomina czasem, że gdy stanąłem przed kamerą od razu powiedział do ekipy: "Ten! To będzie Przemek!".
- To jest rola, która mnie cieszy do dzisiaj. Mimo, że minęło 7 lat. A to szmat czasu w serialowym świecie - dodaje aktor.
Zobacz także: