Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86442
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Na dobre i na złe": Hania to kobieta tornado!

Marta Żmuda Trzebiatowska została mamą, a jej życie nabrało zawrotnego tempa! Nowa rola w popularnym serialu okazała się bardzo wymagająca, ale ona takich wyzwań się nie boi.


Kilka lat temu powiedziałaś, że granie w telenowelach cię nie interesuje. Co sprawiło, że zdecydowałaś się na rolę pani doktor w "Na dobre i na złe"?

- Gdybyś zapytał mnie o pracę w serialach, kiedy byłam jeszcze studentką szkoły teatralnej, to pewnie odpowiedziałabym, że nie będę w nich w ogóle grać. (śmiech) Człowiek jednak dorasta, dojrzewa i zmieniają mu się poglądy na pewne sprawy. Nie bez znaczenia był fakt, że obecnie robi się bardzo dobre seriale, niekiedy nawet lepsze od fabuł. Poza tym "Na dobre i na złe" zawsze mi się podobało. Na tę produkcję trochę namawiała mnie również moja agentka oraz mój mąż, który występuje w tym serialu już kilka lat.

Reklama

Które cechy charakteru twojej bohaterki Hani Sikorki podobają ci się najbardziej?

- Hania to kobieta tornado, mistrzyni pakowania się w tarapaty. Mówi dużo i szybko, przez co czasami powie o dwa zdania za wiele. Do tego to bardzo ambitna i uparta osóbka: "to ten typ kobiety, który jak sobie coś postanowi, to i diabła do pomocy zagoni", jak powie o niej później Falkowicz. Przyznam, że bardzo ją polubiłam i mam ogromną radość z odkrywania tej postaci.

Przygotowując się do tej roli, korzystałaś z pomocy medycznych konsultantów?

- Tak. Czytając scenariusze poszczególnych odcinków, zawsze pilnie wykonuję "pracę domową" i wnikliwie sprawdzam wszystkie nowe medyczne terminy. Czytam o przyczynach i objawach chorób, o których jest mowa w tekście. Na planie jest oczywiście konsultant, więc wszyscy aktorzy korzystają z jego wskazówek. Opanowanie medycznej terminologii nie jest jednak łatwe, tym bardziej że moja postać jest gadułą i w związku z tym mam sporo tekstu do nauczenia. Do tej pory nigdy nie miałam problemów z zapamiętaniem swoich kwestii, ale tym razem jest mi trudniej i potrzebuję więcej czasu, żeby przyzwyczaić się do tego "medycznego języka".

Nie boisz się, że praca na planie serialu sprawi, że ucierpi na tym twoje życie rodzinne?

- Gdyby tak miało być, to nie przyjęłabym tej propozycji, więc odpowiadam na twoje pytanie - jestem spokojna. Macierzyństwo okazało się dla mnie tak ważne i wyjątkowe, że chcę ten szczególny moment celebrować i przeżyć go w sposób, jaki sobie wymarzyłam.

ARTUR KRASICKI

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy