"Na dobre i na złe": Gra o życie
Terapia działa cuda… a lekarze i tak się kłócą.
W najbliższą środę do szpitala powróci Anna - pacjentka z guzem mózgu, którą poddano protonoterapii.
Bart zleci kontrolne badania... i widząc wynik, będzie w szoku.
- Niesamowite... Prawie zniknął...
A jego rywal rzuci tylko, z typową dla siebie skromnością:
- Ten sukces, proszę pana, nazywa się Falkowicz!
Chwilę później obaj lekarze na nowo zaczną się jednak sprzeczać. Bart postanowi odwołać operację Anny - uznając, że jej nowotwór może być wyleczony i nie warto narażać pacjentki na niepotrzebne ryzyko. A Falkowicz zgłosi weto.
- Nie ma pan 100% pewności, że nie ma tam już komórek glejaka!
- Tak jak pan nie ma pewności, że wciąż mamy do czynienia ze zmianą nowotworową...
- Dlatego trzeba wyciąć resztki guza!
- Pacjentka została poddana nowoczesnemu leczeniu... z sukcesem. Nie mamy jeszcze narzędzi, żeby ocenić ten sukces.(...) Jest nadzieja, że remisja jest pełna.
- Nadzieja... To ruletka!
- Proszę tylko, żebyśmy odczekali...
- Aż glejak odrośnie?! Trzeba doprowadzić leczenie pacjentki do końca!
Obaj specjaliści wezwą w końcu na konsultację Adama. Ale doktor Krajewski też ich nie pogodzi... I - po kolejnej rozmowie z chorą - konflikt profesorów wybuchnie na nowo.
Bart pośle rywalowi ostre spojrzenie: - Pan się zachowuje, jakby tylko panu zależało na zdrowiu pacjentki...
Falkowicz nie będzie mu dłużny.
- Mnie nie zależy na jej zdrowiu na pół roku... Chcę jej dać życie!
- A ja nie chcę jej go odebrać!
- Gdzie się mieści na pańskiej skali ryzyka zakończenie leczenia w takim momencie? Bez operacji nowotwór może odrosnąć w ciągu kilku miesięcy! Zabije ją - a my będziemy bezradnie patrzyli, jak zabiera samotną matkę trójki dzieci z tego świata!