"Na dobre i na złe": Gra idzie o życie
– Nie wiem, jakie plany mają wobec Ewy scenarzyści – mówi aktorka, która pojawiła się w serialowej Leśnej Górze. Nam opowiada o zawodowych wyzwaniach i inspiracjach.
Dramatyczna historia pani serialowej bohaterki Ewy, jednej z pacjentek leśnogórskiego szpitala, dostarcza widzom wielu emocji i wzruszeń.
- Rzeczywiście, mojej bohaterce przychodzi zmierzyć się z całą gamą silnych przeżyć - od radości z powodu zajścia w długo oczekiwaną ciążę, po dramat związany z wykrytą chorobą płodu i nowotworem u niej samej. Dodatkowym problemem jest jej sytuacja osobista. Ojcem dziecka jest dawna jej miłość, Mateusz (Zbigniew Stryj). On ma już swoją rodzinę. Na wieść o tym, co się stało, chce się rozwieść i być przy Ewie, czemu ona się sprzeciwia. Sprawa jest więc skomplikowana - i z punktu widzenia moralnego, i zdrowotnego.
Można powiedzieć, że gra idzie o życie.
Na szczęście Ewa trafiła pod troskliwe skrzydła doktor Sary Mandel (Magdalena Schejbal), nie tylko świetnego specjalisty, ale i człowieka. Zdaje się, że obie panie znalazły wspólny język?
- Tak to czasem bywa, że relacja służbowa, w tym przypadku pacjentka-lekarka, przeistacza się w prywatną więź. Obie rozumieją się doskonale, co dla Ewy ma znaczenie terapeutyczne i bardzo wzmocni jej wolę walki.
Proszę zdradzić, czy pani bohaterka zagości w serialu na dłużej?
- Jakie są zamierzenia scenarzystów co do tej postaci, nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo dobrze mi się współpracowało z całą ekipą.
Pozostaje pani w kręgu medyków. W "Ojcu Mateuszu" grana przez Panią policjantka, Ewa Kobylicka, pozna wkrótce przystojnego lekarza, w którego wcieli się Jakub Wesołowski. Zdaje się, że szykuje się romans?
- Wojtek Schiller, bo tak się nazywa ta postać, mieszka w tej samej kamienicy co moja bohaterka i okazuje się przemiłym sąsiadem. O romansie, póki co, piszą jedynie plotkarskie media. Ona ma swoją pracę, swojego kota i...chyba nie zamierza nic zmieniać. A jakie są zamiary Wojtka - zobaczymy.
Gdzie jeszcze poza serialami możemy panią oglądać?
- Przede wszystkim w stołecznym Teatrze Narodowym, w którego zespole jestem od trzech lat. Gościnnie występuję też w Teatrze WARSawy. Zakończyłam właśnie zdjęcia do filmu Kingi Dębskiej pt. "Boski plan", myślę, że niebawem trafi do kin.
Co pani robi w wolnych chwilach?
- Czytam, spaceruję, chodzę do kina i teatru - nie tylko z ciekawości zawodowej, ale i prywatnej. To moja wielka pasja. Podobnie jak podróże, poznawanie nowych miejsc i ludzi. Dostarcza mi to inspiracji, z których czerpię w pracy i w życiu.
Rozm. JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ