"Na dobre i na złe": Falkowicz zdecydował się zabić!
Falkowicz nie umie pogodzić się z faktem, że choroba odmieni jego życie.
Van Graaf regularnie odwiedza chirurga w domu - i kontynuuje jego terapię. Tymczasem profesor, gdy kolega podłącza mu kroplówkę... zaczyna pisać swoją mowę pogrzebową.
- Lepiej brzmi "genialny chirurg" czy "ziszczony talent"? A może "człowiek niezmierzonych talentów, w tym i chirurgii"... Co lepiej zabrzmi nad moim grobem?
Holender, w odpowiedzi, wzrusza tylko ramionami:
- Latami możesz sobie to cyzelować.... Nie chciałeś nerki, więc zostały inne metody utrzymania cię przy życiu. Będziesz miał dużo czasu na przemyślenia.... Te leki zejdą w dwie godziny, rano tylko jedna kroplówka, potem dializa i masz kilka godzin spokoju... Pojutrze i popojutrze tak samo. (...) Przyzwyczaisz się, to kwestia rutyny!
A Falkowicz nagle zmienia ton... I po chwili, spogląda z napięciem na przyjaciela:
- Ty pewnie potrafisz sporządzić odpowiedni koktajl...
- Jaki koktajl?
- Wiesz, jaki... Przecierający szlak do nieba. Nie udawaj, że nie rozumiesz... Zresztą, wszystko jedno. Sam potrafię odejść... Na własnych warunkach!
Tym razem, w głosie chirurga słychać determinację. A następnego dnia profesor zjawia się w szpitalu: pogodny i uśmiechnięty. Przez chwilę rozmawia z Przemkiem, później zagląda do Wiktorii... I z początku nie wzbudza tym niczyich podejrzeń. Jednak Adam, gdy słyszy o wizycie brata, od razu czuje niepokój.
- Po co właściwie on tu przyszedł?
- Pewnie tęsknił za szpitalem - Wiktoria, zaskoczona pytaniem, spogląda na kolegę. - Nie wiem, był jakiś inny. Sprawiał wrażenie jakby pogodził się z losem...
A doktor Krajewski nagle blednie...
- On? Pogodzony? W życiu... Chyba, że... Jezu, on się żegnał! On...
Sekundę później lekarze są już w drodze - i jadą prosto do willi Falkowicza. Przerażeni na myśl, że profesor postanowił odebrać sobie życie... Jaki będzie finał?
Emisja odcinka 584. już w najbliższą środę.