"Na dobre i na złe": Falkowicz umiera?!
Stan zdrowia Falkowicza pogarsza się, a lekarz wciąż nie umie postawić diagnozy. Zdesperowany prosi o pomoc byłą żonę. Czy Wanda zdoła go uratować?
Profesor odwiedza instytut "uzbrojony" w okazały bukiet kwiatów i spogląda z napięciem na byłą żonę: - Przychodzę w sprawie umierającego pacjenta. Proszę cię. Zawsze miałaś serce. Za to cię kochałem...
A Wanda, choć Falkowicz próbuje ukryć prawdę, szybko domyśla się, kto naprawdę jest tajemniczym pacjentem... I po obejrzeniu wyników badań, nie ma dla byłego męża dobrych wieści.
- Co mogę powiedzieć, czego sam nie wiesz?
- Zawsze byłaś o krok przede mną w nowościach... Może wiesz o czymś? Jakaś nowa technika, jakiś implant albo coś nowego w sferze komórek macierzystych?
- Bardzo przejmujesz się losem tego pacjenta. To takie... niepodobne do ciebie.
- To człowiek w sile wieku, wszystko przed nim! Chciałby tak wiele od życia, a tu zegar przyspiesza...
- Owszem, przyspiesza... Wątroba do wymiany, nerki praktycznie też. Stan metaboliczny jak po wybuchu bomby... Zostało niewiele czasu.
- Właśnie! Jak to powstrzymać?! - w głosie Falkowicza słychać desperację. - Pomóż, zawsze byłaś wielka! Byłaś jedyną kobietą, którą naprawdę kochałem... Powiedz mi coś. Jest na świecie jakaś placówka, jakiś projekt?
A Wanda decyduje się w końcu na szczerość...
- Jeżeli będziesz dbał o siebie, przyjmował lekarstwa, choroba będzie postępować wolniej. Masz szansę normalnie żyć: miesiące, a może nawet... rok.
- Nie chcę żyć z wyrokiem!
- Wszyscy z nim żyjemy. Ty przynajmniej znasz swoją przyszłość...
Czy profesor naprawdę jest śmiertelnie chory? Co wykażą kolejne badania? Czy Falkowicz powie w końcu o swoich problemach aktualnej żonie, Kindze?