"Na dobre i na złe": Emilia Komarnicka czerpie frajdę z pracy
Gwiazda „Na dobre i na złe” oraz „Rancza”, Emilia Komarnicka, przyznaje, że sporo miejsca w jej życiu zajmuje... taniec. Zdradziła nam również, czym jest dla niej aktorstwo i jak odbiera popularność.
Pani rodzice są nauczycielami. A pani, tańcząc, myślała o medycynie i... została aktorką!
- Do tej decyzji dorastałam bardzo długo. Dwanaście lat spędziłam na amatorskiej scenie, tańcząc i śpiewając w Brzeskim Klubie Garnizonowym pod kierunkiem Jany Koronkiewicz. Jej sposób myślenia i działania były dla mnie inspiracją, spowodowały, że zaczęłam myśleć o sobie zupełnie inaczej. Obudziła się we mnie pasja. Wtedy nie miałam najmniejszego wyobrażenia, jak w rzeczywistości wygląda aktorstwo, o którym myślałam już w czwartej klasie liceum. Do łódzkiej Filmówki dostałam się za pierwszym razem. Potem popłynęłam dalej....
Jest pani również absolwentką Państwowego Studium Choreograficznego. Taniec wciąż jest obecny w pani życiu. To sekret pani figury?
- Na pewno, ale ja przede wszystkim dużo i intensywnie pracuję. Zdarza się, że po 16 godzin dziennie. Taniec i gra na własnych emocjach to olbrzymia dawka adrenaliny i eksploatowanie organizmu.
Wielką popularność zdobyła pani w 2008 roku rolą Agaty Woźnickiej w serialu "Na dobre i na złe". To już 7. rok. Nie nuży?
- Nie, bo moja bohaterka wciąż zaskakuje - nie tylko widzów, ale i mnie samą!
Gra pani też inną postać, diametralnie różną, w serialu "Ranczo".
- Miłość totalnie ścięła ją z nóg. U Moniki, za co kocham tę postać, nie ma półśrodków - jeśli kocha, to na zabój, a jeśli nienawidzi, to bezgranicznie. Były więc miejscami momenty jak z dramatów Szekspira - ze sceną balkonową włącznie, ale w odwrotnej konfiguracji. To Monika prosiła o miłość.
Proszę powiedzieć, czym dla pani jest aktorstwo?
- Pasją! Aktorstwo daje mi niesamowitą energię i frajdę!
Czym wobec tego dla pani jest popularność?
- Kosztem zawodu, który kocham.
Czym można pani sprawić największą radość?
- Nieprzewidywalną niespodzianką, taką, która zwali mnie z nóg. To jeszcze większa dawka adrenaliny, niż skok ze spadochronem.
Takich niespodzianek życzę! Czy zechce pani zdradzić swoje najbliższe plany?
- Właśnie kończę próby do kolejnego spektaklu w Teatrze Ateneum - premiera już w czerwcu. Miałam przyjemność dubbingować jedną z postaci w filmie dla dzieci "Rechotek" - od 29 maja zapraszam do kin. Aktualnie pracuję nad spektaklami Teatru Polskiego Radia. Są też plany filmowe, ale wolę nie zapeszać. Poza tym nieustannie zapraszam do warszawskich teatrów: Ateneum i Syrena.
Rozmawiała Edyta Bazan